Sudańska armia przeprowadziła w poniedziałek przewrót wojskowy. Premier kraju oraz większość członków jego gabinetu zostało zatrzymanych. Wojskowi ogłosili stan wyjątkowy na terenie całego kraju oraz zdecydowali o rozwiązaniu rządu. Choć dostęp do internetu został ograniczony, sprzeciwiający się puczystom Sudańczycy wyszli na ulice miast. W stolicy kraju, Chartumie, gdzie tłum przedarł się przed główną kwaterę armii, żołnierze otworzyli ogień. W Omdurmanie manifestujący ustawili barykady na ulicach. - Będziemy bronić demokracji do samego końca - mówił jeden z demonstrantów.
Sudańskie ministerstwo do spraw informacji poinformowało, że premier kraju Abdalla Hamduk, którego w poniedziałek wojsko umieściło w areszcie domowym, został przeniesiony w nieznane miejsce po tym, gdy odmówił wydania oświadczenia, w którym miał poprzeć trwający pucz. Wojskowi zatrzymali wcześniej większość członków rządu oraz niektórych polityków popierających sudańskie władze. Są wśród nich minister przemysłu Ibrahim asz-Szejk, minister informacji Hamza Balul, członek Suwerennej Rady Sudanu Muhammad al-Faky Sulajman, Fajsal Muhammad Salih, doradca medialny premiera oraz Ajman Chalid - gubernator prowincji, w której znajduje się stolica kraju, Chartum.
Lotnisko w Chartumie zostało zamknięte, a wszystkie loty międzynarodowe wstrzymane do odwołania - poinformowała telewizja Al-Arabijja, dodając, że "żaden oficjalny komunikat strony rządowej na temat lotniska nie został udostępniony". Żołnierze mieli dokonać szturmu na siedzibę państwowej telewizji i radia w mieście Omdurman niedaleko stolicy kraju.
Przewodniczący Suwerennej Rady Sudanu Abdel Fattah al-Burhan ogłosił stan wyjątkowy na terenie całego kraju. Jak przekazał, Suwerenna Rada, która odpowiadała za proces transformacji w Sudanie, oraz rząd Abdalla Hamdoka zostały rozwiązane.
CZYTAJ WIĘCEJ. Stan wyjątkowy w Sudanie >>>
Strzały w Chartumie
Sudańczycy powinni postarać się zatrzymać działania wojskowych, które zmierzają do zablokowania demokratycznych przemian w kraju - podało ministerstwo informacji, zachęcając mieszkańców do stawiania oporu wobec puczystów, póki zagrożenie zamachem stanu nie zostanie oddalone.
Stacja Al-Dżazira poinformowała, że w Chartumie protestujący przełamali zapory i wkroczyli na ulice otaczające główną kwaterę sudańskiej armii. Ministerstwo ds. informacji donosi, że wojsko otworzyło ogień do manifestujących. Jak przekazała sudańska rada lekarska, rannych zostało co najmniej 80 osób, a dwie zginęły.
W Omdurmanie, mieście znajdującym się po drugiej stronie Nilu niż stolica kraju, młodzi protestujący ustawili barykady na ulicach i skandowali hasła, wspierając cywilny rząd Sudanu. Agencja Reutera zwróciła uwagę, że manifestujący gromadzą się na ulicach miast mimo blokady internetu, co utrudnia organizowanie dużych grup ludzi. - Będziemy bronić demokracji do samego końca - mówił 21-letni protestujący Imam Ahmed, cytowany przez agencję.
- Burhan nas nie zwiedzie. To jest wojskowy przewrót – mówił inny demonstrujący, który przedstawił się jako Saleh.
Użytkownicy internetu zgłaszają liczne zakłócenia w jego funkcjonowaniu. Przepływ informacji jest ograniczony z powodu zakłóceń w działaniu zarówno stacjonarnych, jak i mobilnych połączeń internetowych w Sudanie - potwierdziła organizacja Netblocks, monitorująca międzynarodowe cyberbezpieczeństwo i zarządzanie internetem.
Armia i siły paramilitarne rozmieszczone w stolicy kraju ograniczają możliwość przemieszczania się cywilnych mieszkańców miasta. Z relacji świadka, na którego powołuje się Reuters, wynika, że "protestujący z flagami Sudanu w dłoniach palili opony w różnych dzielnicach Chartumu".
Wezwanie do nieposłuszeństwa
Stowarzyszenie Sudańskich Profesjonalistów (SPA), zrzeszająca 17 związków zawodowych, wezwało do "obywatelskiego nieposłuszeństwa i strajku generalnego w obliczu wojskowego zamachu stanu". "Wzywamy masy do wyjścia na ulicę, do blokady dróg, strajku generalnego i niepodejmowania współpracy z puczystami oraz do niedążenia do konfrontacji z odpowiedzialnymi za zamach (stanu)" - podano w oświadczeniu.
Aresztowania nastąpiły po serii spotkań w sobotę i niedzielę specjalnego wysłannika Stanów Zjednoczonych w rejonie Rogu Afryki, Jefreya Feltmana, z sudańskimi przywódcami wojskowymi i cywilnymi. Celem rozmów było "zmniejszenie lokalnej presji i uspokojenie sytuacji na miejscu" - podała agencja Associated Press.
Zmiana władzy w Sudanie
Zmiany polityczne w Sudanie rozpoczęły się w kwietniu 2019 roku, gdy obalony został przywódca Omar al-Baszir, który rządził tym krajem przez prawie 30 lat. Kilka miesięcy wcześniej w Sudanie wybuchły protesty, które początkowo spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw, szybko jednak przekształciły się w demonstracje przeciwko despotycznemu prezydentowi.
Po obaleniu Baszira władzę przejęła Tymczasowa Rada Wojskowa, jednak społeczeństwo domagało się przekazania władzy w cywilne ręce. Ostatecznie Rada i opozycja zawarły porozumienie i w sierpniu 2019 roku powstała Suwerenna Rada, której rządy mają trwać trzy lata, po czym zostaną przeprowadzone demokratyczne wybory.
Omar al-Baszir zostanie przekazany trybunałowi haskiemu
W maju 2020 roku Al-Baszir stanął przed sądem, oskarżony o zaplanowanie popieranego przez islamistów wojskowego zamachu stanu w 1989 roku, w wyniku którego przejął władzę. Jego proces był jednak wielokrotnie odraczany, ponieważ jego prawnicy wysuwają argumenty proceduralne. Były przywódca Sudanu w grudniu 2019 roku został skazany za pranie pieniędzy i korupcję na dwa lata więzienia. Czeka go jeszcze kilka innych procesów, związanych z nadużyciami podczas jego rządów i rozlewem krwi w czasie powstania, które doprowadziło do jego obalenia.
Podczas 30-letnich rządów były dyktator utrzymywał władzę żelazną ręką i brutalnie tłumił wszelką opozycję, jednocześnie monopolizując gospodarkę poprzez sprzymierzonych biznesmenów. Po latach wojny był zmuszony dopuścić do secesji Sudanu Południowego, co było wielkim ciosem dla gospodarki Północy.
Trwający od 2003 roku konflikt w Darfurze toczył się między sudańskimi wojskami rządowymi i muzułmańskimi milicjami a miejscową niemuzułmańską ludnością. Według szacunków ONZ, mogło w nim zginąć nawet 300 tysięcy ludzi, a 2,5 miliona zostało uchodźcami. Od 2010 roku w regionie panuje względny spokój, choć w ostatnich trzech latach dochodziło do sporadycznych starć.
W połowie sierpnia rządząca Rada podjęła decyzję o przekazaniu osób poszukiwanych, w tym Al-Baszira, Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Rasd Sudan Network/Handout/Anadolu Agency / Getty Images