"Na każdym rogu ktoś znika". W ciągu miesiąca zaginęły już setki osób

Źródło:
Guardian, tvn24.pl

To nigdy nie ustało, ponieważ przemoc nigdy nie ustała - mówi o zaginięciach Sudańczyków Fadia Khalaf, działaczka organizacji prowadzącej poszukiwania osób, po których ślad zaginął. W rozmowie z "Guardianem" przyznaje, że od wybuchu otwartego konfliktu w Sudanie ludzie znikają po każdym proteście, "na każdym rogu, każdego dnia".

Według organizacji pozarządowej Missing Initiative od 15 kwietnia, czyli od chwili rozpoczęcia walk między sudańską armią rządową a paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF), w kraju zaginęło bez wieści co najmniej 190 osób. Niektórzy mają być zatrzymywani przez RSF i "znikać", inni "podobno giną, a ich rodziny nie są w stanie odzyskać ich ciał" - wskazuje "Guardian", powołując się na ustalenia Missing Initiative.

Brytyjski dziennik skontaktował się z kilkoma osobami, których bliscy zniknęli bez śladu w ciągu ostatniego miesiąca. Wśród nich z rodziną 60-letniego Kamala Alego Osmana, który wracając z wizyty u chorego ojca wysłał krewnym wiadomość, że został zatrzymany przez RSF. Wiadomość została usunięta z jego telefonu po kilku minutach i od tamtej pory nikt nie miał kontaktu z Osmanem. "Rodzina mogła potwierdzić, że został przesłuchany, tylko dzięki kontaktowi ze źródłem w RSF" - wskazał "Guardian".

- Byliśmy zszokowani i przestraszeni. Dlaczego usunął wiadomość? Uważamy, że został zmuszony do jej usunięcia - ocenia Israa Ali Osman, 22-letnia córka zaginionego. Jak zaznacza, jej ojciec niedawno przeszedł operację serca i powinien codziennie zażywać leki. Kobieta twierdzi też, że jej ojciec nie był w żaden sposób związany z wojskiem i nie było żadnych podstaw, by go zatrzymać.

ZOBACZ TEŻ: Urodził się w aucie, podczas walk w Sudanie. "Dało nam to pozytywną energię"

Ludzie giną "na każdym rogu"

Missing Initiative powstała już w 2019 roku , po tym jak w wyniku przeprowadzonego przez RSF ataku na uczestników pokojowego protestu zginęło co najmniej 120 osób, a kolejne zostały uznane za zaginione. Współzałożycielka organizacji, Fadia Khalaf, twierdzi, że jej istnieje było w ostatnich latach konieczne, ponieważ "ludzie wciąż znikają, szczególnie po zamachu stanu w 2021 roku".

- To nigdy nie ustało, ponieważ przemoc nigdy nie ustała. Na każdym rogu, każdego dnia, ktoś znika po każdym proteście - przyznaje w rozmowie z "Guardianem". - To bardzo wyczerpuje wszystkich: zespół, rodziny. Doprowadza do depresji, a w końcu po prostu się wypalasz i czujesz, że nie możesz już nic zrobić - dodaje.

Zniszczone pojazdy w ChartumieOmer Erdem/Anadolu Agency via Getty Images

Konflikt w Sudanie

Konflikt pomiędzy sudańską armią i paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF) wybuchł 15 kwietnia. W ramach proponowanych przez rząd zmian RSF miały zostać wcielone do regularnych sił zbrojnych. Generałowie nie mogli jednak zgodzić się co do terminu, w jakim miałoby to nastąpić, i polityczny spór przerodził się w wojnę domową. Liczbę ofiar szacuje się na co najmniej kilkaset. Ponad 100 tys. osób zostało zmuszonych do ucieczki z kraju. Zniszczeniu uległy budynki szpitalne i inne elementy infrastruktury publicznej.

ZOBACZ TEŻ: Walki w Sudanie, groźba katastrofy humanitarnej. ONZ ostrzega

Autorka/Autor:wac//mm

Źródło: Guardian, tvn24.pl