Z wielkiego hangaru na lotnisku Mojave wytoczono po raz pierwszy największy samolot świata - Stratolaunch. Maszyna o najdłuższych w historii skrzydłach i prawdopodobnie o największym udźwigu, ma służyć do wystrzeliwania satelitów na orbitę. Ma być latającą wyrzutnią rakiet. To dziecko współtwórcy Microsoftu - Paula Allena.
Latający gigant na razie nie jest zdolny do poderwania się w powietrze. Wytoczono go z hangaru, żeby przeprowadzić pierwsze testy na ziemi. Sprawdzono między innymi szczelność układu paliwowego. Stratolaunch na razie w powietrze się nie wzbije. Brakuje mu jeszcze wielu części, bez których próba startu zakończyłaby się katastrofą. Pierwszy lot wyjątkowego samolotu odbędzie się prawdopodobnie dopiero w 2018 roku.
Latająca wyrzutnia rakiet
Sam samolot, choć wielki i bardzo niecodzienny, jest tylko częścią większego planu. Docelowo ma być nośnikiem dla trzech rakiet, z których każda będzie w stanie wynieść średniej wielkości satelitę na orbitę okołoziemską. Ewentualnie może to być jedna większa rakieta dla dużego satelity o masie nawet sześciu ton. Mają one być podwieszane pod środkowym elementem samolotu, pomiędzy dwoma kadłubami.
Kiedy maszyna wzbije się na dużą wysokość (nie sprecyzowano oficjalnie jaką, choć w sieci pojawiają się informacje o pułapie od 11 do 20 kilometrów), rakieta lub rakiety zostaną odrzucone, uruchomią własne silniki i podążą na orbitę. Pozbawiony ładunku samolot ma wówczas wrócić na lotnisko i szykować się do kolejnej misji.
Tego rodzaju operacja ma kilka zalet w porównaniu do tradycyjnego startu z ziemi. Rakieta odpalana w klasyczny sposób musi pokonać najgęstsze dolne partie atmosfery, na co zużywa bardzo dużo paliwa. Startując z wysokości, ma to już za sobą i może zabierać go mniej, a co za tym idzie - może być mniejsza i bardziej ekonomiczna. Na dodatek samolot może wystrzelić rakietę w kierunku praktycznie dowolnej orbity. Kiedy rakieta startuje ze stałego kosmodromu, wybór jest ograniczony.
Rekordowy gigant
Wielokrotnie do tej pory próbowano wystrzeliwać rakiety kosmiczne z lecących samolotów, ale z ograniczonym powodzeniem. Problem w tym, że wykorzystywane do takich operacji samoloty miały niewielki udźwig, więc zabierały jedynie małe rakiety, wynoszące na orbitę tylko najmniejsze satelity. Budując latającego giganta, zdolnego udźwignąć nawet "ponad" 250 ton (dokładna wartość nie jest znana, ale Stratolaunch będzie rywalizował z dotychczasowym rekordzistą, ukraińskim An-225 Mrija), Amerykanie chcą wreszcie uczynić całą operację opłacalną, bo będzie można wystrzeliwać w kosmos nawet duże satelity o masie sześciu ton.
Rozpiętość skrzydeł samolotu Stratolaunch, czyli długość od krańca jednego do krańca drugiego, wynosi 117 metrów, co w tej chwili stanowi rekord. Powszechnie znane giganty pasażerskie Airbus A280 mają rozpiętość wynoszącą zaledwie 80 metrów. W pełni załadowany i gotowy do startu Stratolanuch ma ważyć prawie 600 ton, podczas gdy A380 waży "jedynie" 575 ton.
Prędkość i zasięg nie będą powalały, ale...
Napędem latającego giganta jest sześć silników odrzutowych Pratt&Whitney PW400. Cztery takie napędzają najliczniejsze wersje Boeing B747 Jumbo Jet. Takie osiągi, jak prędkość czy zasięg, nie będą powalały, bo na nich konstruktorom nie zależało. Wielki samolot ma za zadanie wynieść jak największy ładunek na jak największą wysokość i tam się go pozbyć.
Głównym autorem całego projektu jest Paul Allen, współtwórca Microsoftu, który obecnie jako inwestor angażuje się w różne futurystyczne projekty, w tym te związane z lotem w kosmos. Głównym konstruktorem jest natomiast Brut Rutan, znany z wielu bardzo oryginalnych konstrukcji, takich na przykład jak pierwszy prywatny statek kosmiczny SpaceShipOne czy Voyager - pierwszy samolot którym udało się okrążyć Ziemię w locie bez przerw.
Autor: mk//now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stratolaunch