Piątkowy strajk generalny w Wenezueli, do którego wezwała opozycja, by wywrzeć presję na prezydenta Nicolasa Maduro, nie przyciągnął tłumów, a w biedniejszych regionach został w ogóle zignorowany - podaje w sobotę BBC.
Wiele sklepów, firm i szkół w Caracas było w piątek w stolicy Wenezueli zamkniętych, a transport publiczny mniej zatłoczony, ale reakcje na wezwanie do 12-godzinnego strajku generalnego były raczej chaotyczne - pisze BBC. Przypomina też, że Maduro ostrzegał, iż przedsiębiorstwa, które wezmą udział w strajku, zostaną upaństwowione.
Galopująca inflacja
Opozycja zaapelowała w środę do Wenezuelczyków o udział w strajku w proteście przeciwko zablokowaniu referendum w sprawie odwołania szefa państwa.
Podczas spotkania ze swymi zwolennikami Maduro podkreślił, że w piątkowym proteście nie wzięli udziału pracownicy sektora naftowego, finansowego czy też transportu.
Zapowiedział też podjęcie kroków mających na celu poprawienie sytuacji materialnej Wenezuelczyków poprzez podniesienie płacy minimalnej o 40 proc. Jak przypomina BBC, to już czwarta taka podwyżka w tym roku.
Ponadto, zdaniem analityków finansowych, taki gest rządu będzie bez znaczenia, zważywszy na galopującą inflację.
Wzajemne oskarżenia
Opozycja oskarża szefa państwa o prowadzenie nierozważnej i wyniszczającej kraj polityki gospodarczej, która wywołała nie tylko szalejącą inflację, ale i niedobory żywności oraz innych podstawowych artykułów.
Maduro o kryzys gospodarczy oskarża swych oponentów. Powtarza też często, że ma ona powiązania z zagranicą, a zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi, które "chcą go obalić". Oskarża też opozycję o to, że "chce położyć łapę na naftowym bogactwie Wenezueli" - pisze BBC.
Opozycji, która walczy o odwołanie prezydenta, zależy na tym, by referendum w tej sprawie odbyło się przed 10 stycznia 2017 roku, gdyż jeśli do tego czasu Wenezuelczycy odsunęliby Maduro od władzy, w kraju zorganizowanoby przedterminowe wybory.
Jeśli głosowanie zostałoby przeprowadzone później, to Wenezuelę czekałaby niewielka zmiana, bo Maduro zostałby zastąpiony przez wiceprezydenta i następne wybory odbyłyby się dopiero pod koniec 2018 roku.
We wtorek parlament Wenezueli, w którym większość ma opozycyjna Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej, zagłosował za rozpoczęciem procesu w sprawie impeachmentu Maduro. Prezydent zarzucił opozycji próbę dokonania "parlamentarnego zamachu stanu".
Według sondaży trzech na czterech Wenezuelczyków chciałoby, aby Maduro w tym roku ustąpił.
Autor: pk/kk / Źródło: PAP