Przywódcy w rozmowach ostatniej szansy "nie zdołali się porozumieć"

Źródło:
PAP, Reuters

Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić i premier Kosowa Albin Kurti, którzy w poniedziałek prowadzili w Brukseli rozmowy w sprawie napięć między ich krajami i spornej kwestii kosowskich tablic rejestracyjnych, nie zdołali się porozumieć - poinformował szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borrell, wypowiadając się o Serbii i Kosowie, ogłosił, że "po wielu godzinach rozmów, od godziny ósmej dziś rano, strony nie uzgodniły rozwiązania". Borrell wraz ze specjalnym przedstawicielem UE ds. dialogu między Belgradem a Prisztiną, Miroslavem Lajczakiem, był mediatorem podczas tych negocjacji.

"Uważam, że porażka dzisiejszych rozmów i wszelka eskalacja napięć oraz przemoc, do której może dojść w najbliższych dniach, pociągają za sobą wielką odpowiedzialność" - głosi oświadczenie szefa unijnej dyplomacji.

Prezydent Serbii powiedział dziennikarzom po spotkaniu w Brukseli: - Ze względów dla mnie niezrozumiałych nie zdołaliśmy osiągnąć żadnego porozumienia (...). Strona serbska postępowała w pełni konstruktywnie i akceptowaliśmy teksty porozumienia, które były zmieniane 10 razy, ale strona albańska nie chciała niczego zaakceptować.

Premier Albin Kurti oświadczył z kolei, że jest gotowy do kolejnych spotkań w celu normalizacji stosunków między Kosowem a Serbią, a nie tylko w celu załatwienia jednej sprawy.

- Nie możemy zamieniać się w przywódców państw, którzy zajmują się tylko tablicami rejestracyjnymi samochodów i nie rozmawiają o tym, jak normalizować swoje stosunki - powiedział dziennikarzom.

Napięcie między Serbią a Kosowem, interweniuje Bruksela i Waszyngton

Spotkanie Vuczicia i Kurtiego unijna dyplomacja nazywała w ostatnich dniach rozmowami ostatniej szansy, które miały doprowadzić do wybrnięcia z kryzysu w stosunkach Serbii i Kosowa.

Kolejny wzrost napięcia między Serbią a Kosowem, jej byłą prowincją, rozpoczął się ponad rok temu. Powodem była decyzja władz w Prisztinie o obligatoryjnej wymianie serbskich tablic rejestracyjnych sprzed 1999 rokiem, z których korzysta około 10 tysięcy osób na północy Kosowa.

CZYTAJ WIĘCEJ: Spór o tablice rejestracyjne, konflikt etniczny w tle. Władze robią krok w tył

Protesty przeciwko temu zarządzeniu miały miejsce już we wrześniu 2021 roku. Władze Kosowa - pod naciskiem Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych - przesunęły termin rozpoczęcia wdrażania regulacji na 21 listopada. Proces wymiany ma się zakończyć 21 kwietnia 2023 roku. Od tej daty legalne będzie korzystanie wyłącznie z kosowskich tablic. Mimo interwencji Brukseli i Waszyngtonu Kosowo nie zgodziło się na kolejne opóźnienie.

Na początku listopada 300 policjantów, etnicznych Serbów, którzy pracowali na posterunkach granicznych Jarinje i Brnjak na północy Kosowa, odeszło z zajmowanych stanowisk.

Międzynarodowe siły pokojowe NATO w Kosowie (KFOR) ogłosiły, że są gotowe do interwencji w przypadku dalszej eskalacji.

Oddziały KFOR w Kosowie. Wideo archiwalne
Oddziały KFOR w Kosowie. Wideo archiwalneReuters Archive

Serbia, która utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii NATO w 1999 roku, odmawia uznania niezależności swej byłej prowincji i od 2008 roku, czyli od ogłoszenia przez nią niepodległości, nie zgadza się na używanie na swym terytorium tablic z kosowską rejestracją.

W wyniku prowadzonego pod auspicjami Unii Europejskiej dialogu, Serbia i Kosowo zawarły w 2013 roku tzw. porozumienie brukselskie, które przewiduje między innymi utworzenie w Kosowie Wspólnoty Gmin Serbskich - postulowanej przez kosowskich Serbów i Serbię - jednostki autonomicznej z 10 gmin zamieszkiwanych w większości przez etnicznych Serbów. Wprowadzenia w życie tego punktu porozumienia odmawia strona kosowska.

PAP/Maciej Zieliński

Autorka/Autor:akw/kab

Źródło: PAP, Reuters