Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg potępił w czwartek w Brukseli użycie broni chemicznej w Syrii. Jak poinformował, pomiędzy państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego odbywają się konsultacje w sprawie tego, jak odpowiedzieć.
- Wśród sojuszników prowadzone są konsultacje w sprawie tego, jak odpowiedzieć na atak. Uważamy, że odpowiedzialni za niego powinni ponieść konsekwencje - powiedział na konferencji prasowej Stoltenberg.
- Jesteśmy niezwykle zaniepokojeni. Zdecydowanie potępiamy wykorzystanie broni chemicznej. Wielu cywilów, wiele dzieci, zostało zabitych - dodał.
"Zagrożenie dla międzynarodowego pokoju"
Stoltenberg zaznaczył, że atak miał miejsce na obszarze, na którym działają siły reżimu prezydenta Syrii Baszara al-Asada i jego sojuszników.
- Rosja i Iran mocno wspierają reżim Asada. Reżim ten wykorzystywał wcześniej broń chemiczną - zauważył.
Jak dodał, NATO domaga się pełnego i swobodnego dostępu na miejsce ataku dla międzynarodowych obserwatorów oraz pomocy medycznej.
- Wzywamy reżim Asada i jego sojuszników, Iran i Rosję, aby to umożliwiły - oświadczył szef Sojuszu. Dodał przy tym, że konieczne jest przestrzeganie konwencji o zakazie broni chemicznej. Jak zaznaczył, wykorzystanie broni chemicznej w Syrii jest poważne nie tylko ze względu na śmierć wielu cywilów, ale również dlatego, że podważa oparty na zasadach porządek.
- NATO uważa, że wykorzystanie broni chemicznej jest zagrożeniem dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa - zaznaczył Stoltenberg, dodając, że Sojusz potępia je "w najmocniejszy z możliwych sposobów".
Odpowiedź na atak
USA i ich sojusznicy grożą akcją militarną w reakcji na atak chemiczny w mieście Duma koło Damaszku. O atak obwiniają reżim syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada. Prezydent USA Donald Trump napisał w środę na Twitterze, że Rosja powinna się przygotować na wystrzelenie przez jego kraj pocisków w kierunku Syrii. Amerykański przywódca kilkakrotnie potępił atak chemiczny z 7 kwietnia na będącą bastionem rebeliantów Dumę i ostrzegał, że USA odpowiedzą rozwiązaniem siłowym.
W czwartek prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że jego kraj ma dowody na użycie w ubiegłym tygodniu przez syryjski reżim broni chemicznej. Dodał, że Paryż zdecyduje o ewentualnym uderzeniu odwetowym po zebraniu wszystkich niezbędnych informacji.
Z kolei kanclerz Niemiec Angela Merkel wykluczyła udział jej kraju w uderzeniu militarnym na Syrię. Podkreśliła zarazem, że Niemcy popierają uczynienie wszystkiego, by pokazać, że użycie broni chemicznej w Syrii jest niedopuszczalne. We wtorek wieczorem rosyjski ambasador w Libanie Aleksandr Zasypkin oświadczył, że każdy amerykański pocisk rakietowy odpalony w stronę Syrii zostanie zestrzelony, a miejsca, z których rakiety będą odpalane, zostaną wzięte na cel.
Trump napisał z kolei w czwartek na Twitterze, że ewentualne uderzenie militarne przeciwko Syrii może nastąpić "bardzo szybko albo wcale nie tak szybko". "Nigdy nie mówiłem, kiedy dojdzie do ataku na Syrię" - dodał.
Autor: MR//kg / Źródło: PAP