- Wyciek ropy przemieszcza się w kierunku północnym i zagraża wybrzeżom Florydy - oświadczył gubernator stanu i ogłosił stan wyjątkowy w zachodniej części tego regionu. Nieco wcześniej amerykańskie władze ogłosiły, że do czasu rozwiązania sytuacji w Zatoce Meksykańskiej nie będzie żadnych nowych wierceń.
Gubernator Charlie Crist ogłosił stan wyjątkowy w Escambia, Santa Rosa, Okaloosa, Walton, Bay oraz regionach nad Zatoką.
Walka z plamą ropy, która jest u wybrzeży Stanów Zjednoczonych nie jest łatwa. Wszystkiemu winna pogoda. Wzdłuż brzegów rozciągane są pompowane zapory. Mogą okazać się jednak bezskuteczne ze względu na silny wiatr oraz wysokie fale.
W rejon Zatoki Meksykańskiej zostały wysłane dwa samoloty C-130. Ich zadaniem jest zrzucenie na plamę chemikaliów.
Sekretarz obrony Robert Gates poinformował zaś, że rozważa prośbę gubernatora Luizjany o przesłanie funduszy na rozmieszczenie na wybrzeżu stanu 6 tys. członków Gwardii Narodowej.
Wyciek wstrzymał wiercenia
Nieco wcześniej amerykańskie władze poinformowały o wstrzymaniu wierceń. - Żadne dodatkowe wiercenie nie zostało autoryzowane ani nie zostanie autoryzowane do czasu aż nie wyjaśnimy, co tutaj się stało (...) - powiedział doradca Białego Domu Dawid Axelrod w rozmowie z telewizją ABC.
Nieco później amerykański prezydent Barack Obama powiedział, że wiercenia pozostają ważną częścią polityki energetycznej oraz stanowią istotny element bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.
W marcu prezydent Barack Obama ogłosił zniesienie zakazu wierceń w poszukiwaniu ropy naftowej i gazu ziemnego w szelfach u wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
Plan administracji przewiduje zielone światło dla wierceń naftowych w szelfach przybrzeżnych na Atlantyku i we wschodniej części Zatoki Meksykańskiej. Utrzymany zostaje jednak zakaz wierceń na Alasce w rejonie arktycznego rezerwatu przyrody.
Wyciek niekontrolowany
Platforma Deepwater Horizon zatonęła w Zatoce Meksykańskiej w wyniku silnej eksplozji, do której doszło w minionym tygodniu. Platforma znajdowała się 70 km od Nowego Orleanu.
Przed eksplozją w jej zbiornikach było 2,6 mln litrów ropy. Kiedy doszło do eksplozji na platformie przebywało 126 osób. Zginęło 11 ludzi.
Doszło do wycieku z platformy. Według szacunków do wód Zatoki Meksykańskiej mogło wydostać się już około 150 tys. baryłek ropy. Jeśli nie zadziałają środki zabezpieczające podwodny odwiert, do morza może przedostać się dwa razy więcej surowca, co oznacza, że grozi to wyciekiem największym w historii.
W czwartek w nocy plama ropy zaczęła docierać do wybrzeży Luizjany.
Źródło: Reuters, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP/EPA