Były funkcjonariusz Stasi zabił Polaka, został skazany po 50 latach

Źródło:
PAP
30 lat po upadku Muru Berlińskiego (wideo z 2019 roku)
30 lat po upadku Muru Berlińskiego (wideo z 2019 roku)
30 lat po upadku Muru Berlińskiego (wideo z 2019 roku)

Były funkcjonariusz Stasi, czyli Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD, Manfred N. został skazany na 10 lat więzienia za zamordowanie Czesława Kukuczki w 1974 roku w Berlinie. Stwierdzono, że przestępstwo zostało zaplanowane przez Stasi, a Manfred N. "bezlitośnie go dokonał".

Sąd w Berlinie skazał w poniedziałek byłego funkcjonariusza Stasi Manfreda N. na 10 lat więzienia za zamordowanie Polaka w 1974 roku na byłym przejściu granicznym NRD na stacji Friedrichstrasse. Prokuratura wnioskowała o 12 lat pozbawienia wolności dla 80-letniego dziś mężczyzny. Wyrok nie jest prawomocny.

Czytaj w premium: Podstępne morderstwo w Pałacu Łez

Zgodnie z wyrokiem ówczesny porucznik Stasi podstępnie zastrzelił 38-letniego Polaka Czesława Kukuczkę 29 marca 1974 roku na zlecenie służb specjalnych NRD.

- Przestępstwo nie zostało popełnione z pobudek osobistych - stwierdził sędzia Bernd Miczajka w uzasadnieniu wyroku. Zostało ono zaplanowane przez Stasi, a Manfred N. "bezlitośnie go dokonał".

Obrona oskarżonego domagała się uniewinnienia. Adwokatka Andrea Liebscher stwierdziła, że nie udowodniono, iż jej klient strzelił do Kukuczki. 80-latek milczał w sądzie na temat zarzutów. Jego obrończyni oświadczyła na początku procesu, że Manfred N. im zaprzecza - napisał portal tygodnika "Spiegel".

Śledztwo w tej sprawie przez wiele lat stało w martwym punkcie. Według berlińskiej prokuratury dopiero w 2016 r. z archiwów Stasi uzyskano decydującą wskazówkę co do tożsamości zabójcy.

Początkowo śledczy zakładali, że doszło do zabójstwa zagrożonego karą od pięciu do 15 lat więzienia i w takim przypadku sprawa uległaby przedawnieniu. Jednak w 2023 roku berlińska prokuratura uznała, że w danym przypadku zostało spełnione "kryterium podstępności morderstwa".

Zobacz także: Pół wieku temu oddał śmiertelny strzał w plecy Polaka. Rusza proces

Ściana pamięci poświęcona ofiarom muru berlińskiego na BernauerstrasseJacek Pawłowski

Śmierć Czesława Kukuczki

Dr Filip Gańczak z Instytutu Pamięci Narodowej przypomniał w ubiegłym roku okoliczności, w jakich doszło do śmierci Polaka. - Wczesnym popołudniem 29 marca 1974 roku do ambasady PRL w Berlinie Wschodnim, mieszczącej się przy Unter den Linden, zgłosił się Czesław Kukuczka, 38-letni Polak, grożąc wysadzeniem budynku, jeżeli w ciągu kilku godzin nie zostanie mu umożliwiony wjazd do Berlina Zachodniego. Twierdził, że ma przy sobie ładunek wybuchowy (...), że mogą zostać zdetonowane ładunki w innych miejscach w Berlinie Wschodnim - mówił dr Gańczak.

Wtedy ambasada PRL "poinformowała Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego NRD. I tam miała zapaść decyzja, że Czesława Kukuczkę należy 'unieszkodliwić', a wcześniej wyprowadzić z budynku ambasady".

- Aby nie próbował stawiać oporu czy zrealizować swoich gróźb, dano mu do zrozumienia, że jego ultimatum zostanie spełnione - że zostanie mu umożliwiony przejazd do Berlina Zachodniego przez dworzec Friedrichstrasse. Tam się znajdowało w tym czasie przejście graniczne między NRD a Berlinem Zachodnim - powiedział.

- I rzeczywiście został tam przez oficerów Stasi, czyli Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD, zawieziony. Przeszedł, jak się wydaje, fikcyjną odprawę graniczną. I kiedy już sądził, że jest na najlepszej drodze do tego, żeby wsiąść do pociągu metra, który zawiezie go do Berlina Zachodniego, otrzymał z bliskiej odległości strzał w plecy, który okazał się śmiertelny. Kukuczka zmarł tego samego dnia w szpitalu - opowiadał dr Gańczak. Podkreślił, że "okazało się, że w walizce, którą miał przy sobie, nie było materiałów wybuchowych".

Autorka/Autor:ek/adso

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Jacek Pawłowski