Amerykański sąd skazał na karę dożywocia 28-letnią kobietę, która zabiła swoją miesięczna córeczkę piekąc ją w... mikofalówce. Dzieciobójczyni miała być wtedy pijana. Nie przyznała się jednak do winy. Prokurator domagał się kary śmierci.
28-letnia China Arnold uniknęła kary śmierci tylko dlatego, że uczestnicząca w jej procesie ława przysięgłych nie była w stanie uzgodnić werdyktu. Sąd w Dayton w stanie Ohio skazał ją więc na dożywocie, jednak bez prawa złagodzenia wyroku.
Do tragedii doszło w 2005 roku. Zdaniem oskarżycieli, Arnold zabiła córeczkę po kłótni z przyjacielem Terrellem Talley. Do konfliktu doszło w związku z wątpliwościami, czy partner Arnold jest biologicznym ojcem dziecka.
Zabiła, bo bała się, że opuści ją partner
Według aktu oskarżenia, obawiała się, że zostanie przez partnera porzucona. I dlatego wsadziła dziecko do kuchenki mikrofalowej i włączyła urządzenie. Arnold podczas rozmowy w celi więziennej z inną oskarżoną miała przyznać się do winy i stwierdzić, że była wówczas pijana.
Śledztwo wykazało, że w kuchence były ślady DNA dziecka, a jego ciało miało rozległe wewnętrzne oparzenia. Zdaniem obrońców oskarżonej, w sprawę były zamieszane inne osoby. Materiały procesowe jednak nie potwierdziły tej tezy. Adwokaci Arnold zapowiedzieli odwołanie od wyroku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: fot. sxc.hu