Mimo nakazów węgierskiej policji wielu uchodźców odmówiło opuszczenia pociągu do Sopronu, który został zatrzymany w Bicske niedaleko Budapesztu. Część imigrantów wywieziono do pobliskiego obozu. Policja zdementowała agencyjne informacje, że usunęła z dworca media i ogłosiła go "strefą operacyjną". Będący na miejscu dziennikarze twierdzą jednak, że nie pozwala im się wchodzić na teren dworca. Raport specjalny o problemie uchodźców na antenie TVN24 Biznes i Świat.
Pociąg z budapeszteńskiego dworca Keleti wyjechał w czwartek przed południem do Sopronu przy granicy z Austrią. Został jednak zatrzymany w miejscowości Bicske, ok. 40 km od Budapesztu.
Akcja w Bicske
Tam czekała policja i tłumacze. Podstawiono ok. 20 autobusów, które miały zawieźć uchodźców do znajdującego się w pobliżu obozu.
Wsiadła do nich jednak tylko część uchodźców. Inni uciekali i kładli się na torach, wielu pozostało w pociągu i skandowało "SOS!". Na miejsce wysłano w czwartek po południu dodatkowe oddziały policji. Wiele osób w pociągu zasłabło i na dworzec wysłano karetki pogotowia.
A little girl is moved from the train for treatment by medical staff at the station. pic.twitter.com/Niv0a4Bp8Y
— Imelda Flattery (@Imeldaflattery) September 3, 2015
Wiele innych pociągów zostało zatrzymanych w Bicske; policja odeskortowała wysiadających pasażerów do dworcowego budynku. Według agencji informacyjnych policja ogłosiła wcześniej, że dworzec w Bicske jest "strefą operacyjną" i nakazała przedstawicielom mediów opuszczenie tej strefy.
Kilka godzin później komenda główna węgierskiej policji zamieściła na swych stronach internetowych komunikat, w którym "jasno i kategorycznie" dementuje informacje o tym, że dworzec został ogłoszony "strefą operacyjną".
Korespondent węgierskiej agencji MTI potwierdził jednak, że policja kazała wcześniej dziennikarzom czekać przed stacją; kilka godzin później mediom nadal nie pozwalano wchodzić na teren dworca w Bicske.
"Cyniczny manewr"
Powołując się na pomagającym uchodźcom wolontariuszy, agencja AFP podaje, że z dworca Keleti wczesnym popołudniem odjechał do miasta Gyor, położonego w połowie drogi między Budapesztem a Wiedniem, inny pociąg, w którym było około stu imigrantów oraz policjanci.
Według Martona Bisztrai, jednego z wolontariuszy pracujących na dworcu Keleti, jest to "cyniczny manewr władz, policji i kolei, mający na celu wywabienie imigrantów z dworca i wysłanie ich do obozów".
Wielu uchodźców wysiadło jednak z pociągu przed odjazdem, gdy rozeszła się wieść, że mają zostać dowiezieni tylko do Bicske.
Według agencji EFE informacja o tym, że pociąg z Budapesztu został zatrzymany w Bicske dotarła szybko do uchodźców w węgierskiej stolicy i w następnym pociągu do Sopronu nie było już migrantów.
Oblężony Keleti
Od wtorku tysiące uchodźców nie mogły wyjechać z dworca Keleti do Austrii i Niemiec mimo kupionych biletów. Ludzie ci oblegali plac przed stacją, prowadzące do niej przejście podziemne i sąsiednie ulice. Władze w Budapeszcie argumentowały, że Węgry usiłują egzekwować prawo UE, na mocy którego każdy, kto chciałby poruszać się wewnątrz Unii, powinien mieć ważny paszport i wizę Schengen.
Kiedy policja przestała blokować w czwartkowy poranek główne wejście na stację, imigranci wdarli się do stojących na peronach składów mimo emitowanych z głośników obwieszczeń po angielsku, że pociągi nie odjadą do Europy Zachodniej.
Żadne pociągi nie pojadą
Te wiadomości powtórzono też po godz. 10, ale posłuchała ich tylko część imigrantów. Dziesiątki osób opuściły pociąg i perony, ale zdecydowana większość została w składzie, który przybył z austriacko-węgierskiej granicy, lecz nie miał w planie powrotnego kursu.
Węgierskie koleje oświadczyły, że wstrzymują bezpośrednie połączenia na Zachód "ze względu na bezpieczeństwo transportu kolejowego".
Równocześnie jednak policja ani władze węgierskie nie podały przyczyn zdjęcia utrzymywanej od wtorku blokady dworca. - Nic nie wiemy. Policjant po prostu otworzył drzwi i weszliśmy - mówił w rozmowie z TVN24 jeden z uchodźców, tłumacząc, jak wyglądało nagłe poranne otwarcie dworca. - Policja otworzyła bramę i poszła. Pytaliśmy ich, dokąd jedzie ten pociąg. Nawet jak rozumieli, mówili, że nie mówią po angielsku - dodawał inny.
Łącznie na dworzec Keleti weszło ich w czwartek ponad 1000. Władze austriackie potwierdziły, że żaden specjalny pociąg z Budapesztu nie odjedzie w najbliższym czasie do Wiednia.
Mimo to jednak nastąpiła nagła zmiana sytuacji. Przed godz. 12 - jak podała agencja Reutera - pociąg pełen uchodźców odjechał do miasta Sopron przy granicy austriackiej. Niedługo potem został zatrzymany w Bicske.
Czesi i Polacy wstrzymują pociągi
Tymczasem w związku z napływem ogromnej fali imigrantów wszystkie pociągi zmierzające do Budapesztu z Czech i Słowacji będą zatrzymywane w mieście Szob na granicy węgierskiej - poinformowały w czwartek czeskie i słowackie linie kolejowe.
Według czeskiego i słowackiego przewoźnika pasażerowie będą mogli skorzystać z alternatywnych środków transportu, by dostać się do stolicy Węgier.
Także polski przewoźnik - Polskie Koleje Państwowe - postanowił, że pociągi wyjeżdżające z Warszawy do Budapesztu nie będą dojeżdżać do węgierskiej stolicy i zatrzymają się w miejscowości Szon na granicy Węgier.
Niewpuszczeni do pociągów
We wtorek węgierskie władze nie wpuściły imigrantów na dworzec. Wcześniej zarządzono jego ewakuację, gdy ok. 500 uchodźców usiłowało wsiąść do pociągu do Wiednia. Tłumaczono, że Węgry usiłują egzekwować prawo UE, na mocy którego każdy, kto chciałby poruszać się wewnątrz Unii, powinien mieć ważny paszport i wizę Schengen. W ciągu ostatnich dwóch lat Węgry stały się jednym z głównych krajów tranzytowych w Unii Europejskiej dla migrantów, którzy usiłują dotrzeć do Austrii czy Niemiec. W tym roku Węgry zarejestrowały już ponad 140 tys. migrantów, podczas gdy w ubiegłym roku było ich ok. 43 tys.
Autor: mtom, adso, gak / Źródło: reuters, pap