Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ujawnia szczegóły ostrzału artyleryjskiego Mariupola. - Miasto zostało ostrzelane z systemów rakietowych Grad i moździerzy Tulipan, a rozkaz w tej sprawie wydał oficer rosyjski, który dowodził specjalnie utworzonym batalionem - mówił szef SBU Wałentyn Naływajczenko. W ostrzale Mariupola zginęło 30 cywilów, a ponad sto zostało rannych.
- Pierwszy ostrzał Mariupola miał miejsce w sobotę o godz. 7.30 (czasu lokalnego). Kolejny - o godz. 14.20. Dziewięć minut później, o godz 14.29, rebelianci wycofali się z ataku, ponieważ dotarła do nich informacja, że w rejon Nowoazowska jadą obserwatorzy OBWE - mówił Wałentyn Naływajczenko podczas spotkania z dziennikarzami w Kijowie. Podkreślił, że po przerwie separatyści kontynuowali atak, po czym - na rozkaz strony rosyjskiej - wycofali się w kierunku granicy z Rosją.
Naływajczenko stwierdził, że część gradów, z których został ostrzelany Mariupol, rebelianci stracili w walkach z armią ukraińską, pozostałe ukryli w pobliskiej miejscowości Markino, po czym przerzucili je na terytorium Rosji.
Moździerze z bazy rosyjskiej
- Wyrzutnie rakietowe Grad o kalibrze 122 mm zostały użyte pięciokrotnie. Moździerze samobieżne Tulipan zostały dostarczone przez rosyjskich żołnierzy z baz wojskowych Południowego Okręgu Federacji Rosyjskiej - opowiadał szef ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa.
Podkreślił, że rebelianci posługiwali się także telefonami, znajdującymi się na wyposażeniu armii rosyjskiej.
SBU opublikowała nagranie z przesłuchania zatrzymanego separatysty Walerija Kirsanowa, który przekazywał dowódcom rebeliantów donieckich pozycje żołnierzy ukraińskich w Mariupolu. Kirsanow był naprowadzającym ogień artyleryjski. SBU przechwyciła i ujawniła jego rozmowę z oficerem rosyjskim o pseudonimie "Piepieł" (Popiół), który miał dowodzić ostrzałem Mariupola.
"Aleksandr, chyba za bardzo się postarałeś. Trafiło w budynki, dzielnicę mieszkalną, rynek kijowski" - mówił w nagranej rozmowie Kirsanow.
"Rozpoczęliśmy ofensywę"
W internecie pojawiło się także wideo, w którym "premier" samozwańczej Donieckiej Republiki Donieckiej Aleksandr Zacharczenko w wystąpieniu przed rebeliantami ujawnił plany ataku na Mariupol.
- Dzisiaj rozpoczęliśmy ofensywę na miasto. Jeśli Pan Bóg pozwoli, zamkniemy kocioł wokół Debalcewa - mówił Zacharczenko.
To, że doniecki "premier" odpowiada za "krwawy atak na Mariupol", stwierdził tuż po ostrzale miasta szef ukraińskiej MSW Arsen Awakow.
W poniedziałek na Facebooku szef MSW napisał, że liczba rannych po sobotnim ataku ciągle rośnie. "Do szpitali trafiło 105 osób, z nich 12 jest w ciężkim stanie" - podkreślił Awakow.
Żałoba w Mariupolu po tragicznie zmarłych została przedłużona do wtorku.
Autor: tas//rzw / Źródło: sbu.gov.ua, pravda.com.ua