Ślusarze wysadzili metro? KGB nie potwierdza

Aktualizacja:

Dźmitry Kanawałau i Uład Kawaliou, dwaj 25-latkowie z Witebska to podejrzani o dokonanie zamachu w mińskim metrze, w którym zginęło 13 osób. Białoruskie i rosyjskie media podały dziś po raz pierwszy nazwiska aresztowanych mężczyzn. Białoruskie KGB nie potwierdza tych doniesień.

Nazwiska podał najpierw rosyjski portal Life News, powołując się na służby białoruskie. Niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" wskazuje, że KGB w Mińsku nie ogłosił nazwisk podejrzanych, powołując się na tajemnicę śledztwa. Ich tożsamość może być ujawniona w chwili, gdy zostaną im przedstawione zarzuty, co powinno nastąpić w ciągu 10 dni od zatrzymania, czyli do 23 kwietnia.

Ślusarze z Witebska

Według informacji podanej przez media obaj mężczyźni byli kolegami ze szkoły, z wykształcenia są ślusarzami i pracowali w witebskich zakładach produkujących części do traktorów. Tam poznali trzeciego zatrzymanego w sprawie zamachu; według mediów jest to 28-letni mężczyzna o nazwisku Miadźwiedzieu. Kilka miesięcy temu dwaj podejrzani przeprowadzili się do Mińska, gdzie zaplanowali zamach.

KGB nie potwierdza

Przedstawiciele białoruskich służb prowadzących śledztwo w sprawie zamachu nie potwierdzają jednak doniesień mediów o tożsamości podejrzanych i zapowiadają, że ogłoszą te dane w najbliższych dniach.

Przedstawiciel KGB Alaksandr Antanowicz powiedział, że w interesie śledztwa, a także ze względu na bezpieczeństwo rodzin podejrzanych ich nazwiska nie zostaną na razie podane. Zapowiedział, że wszystkie nazwiska będą ogłoszone "w najbliższym czasie, do momentu przedstawienia zarzutów".

Interesowali się chemią i elektryką

Maksym Waronin z białoruskiej Prokuratury Generalnej ujawnił, że domniemani sprawcy zamachu interesowali się chemią i elektryką. Dodał, że przedmiotem szczególnej uwagi śledztwa jest osobowość zatrzymanych. Przesłuchano wielu ich przyjaciół, byłych nauczycieli, przełożonych w miejscach pracy.

W Witebsku pojawiły się plotki, że w mieszkaniach zatrzymanych powybijano okna, a ich rodziny zostały wywiezione przez niezidentyfikowanych ludzi w cywilnych ubraniach. Jak podaje opozycyjne Radio Swaboda, na miejscu potwierdza się jedynie to, że przed domami, gdzie mieszkają rodziny podejrzanych, dyżurują milicjanci, również w cywilu. Tłumaczą oni, że są tam ze względów bezpieczeństwa, by nie doszło do samosądu.

W poniedziałek, tydzień po zamachu, w którym zginęło 13 osób, a około 200 zostało rannych, w szpitalach w Mińsku pozostają 142 osoby poszkodowane, w tym 20 w stanie ciężkim.

Źródło: PAP