Slobodan Praljak skazany przez Trybunał w Hadze na 20 lat więzienia za zbrodnie wojenne popełnione we wschodnim Mostarze w czasie wojny w Bośni i Hercegowinie, został wyniesiony z sali sądowej po tym, jak usłyszał wyrok sądu apelacyjnego podtrzymujący decyzję trybunału z 2013 roku. Sędziemu powiedział, że wypił truciznę. Po południu chorwackie media poinformowały, że mężczyzna zmarł.
Pułkownik Praljak - Chorwat, skazany przed czterema laty za zbrodnie popełnione na Muzułmanach w Mostarze - po usłyszeniu werdyktu potwierdzającego 20 lat więzienia powiedział nagle: - Slobodan Praljak nie jest zbrodniarzem wojennym, z pogardą odrzucam wasz wyrok.
Po chwili przechylił małą butelkę lub zbiorniczek, z którego coś wypił.
Według relacji mediów powiedział wtedy: "Wypiłem truciznę".
- Praljak wypił truciznę - potwierdziła te słowa jego obrończyni, zwracając się do sędziego.
W sali obrad pojawili się lekarze. "Nie dotykajcie tego, z czego pił" - słychać było powtarzane w sądzie słowa - relacjonował chorwacki portal, który prowadził transmisję z posiedzenia trybunału.
Kilka minut później skazany został zabrany z sali.
Tuż po tym, jak Praljak przechylił małą butelkę i powiedział, że była w niej trucizna, sędziowie przerwali rozprawę. Sędzia prowadzący nakazał zachowanie podejrzanego przedmiotu do analizy.
Dnevni.hr poinformował po godz. 13. - powołując się na osoby mające kontakt z oskarżonymi, którzy pojawili się w środę przed trybunałem - że stan Praljaka jest ciężki. Na dachu budynku, w którym mieści się trybunał, wylądował wcześniej helikopter. Przed budynkiem pojawiła się też karetka pogotowia.
Przed godziną 15 chorwackie media przekazały, że mężczyzna zmarł. Informację o zgonie Praljaka podały między innymi główne dzienniki "Jutarnji List" czy "Veczernji List", prywatna telewizji N1 i oficjalna agencja HINA. Dopiero później doniesienia potwierdził rzecznik trybunału Nenad Golczevski, informując, że Praljak zmarł w szpitalu w Hadze "po wypiciu płynu", który według jego adwokatów był trucizną.
Wyroki utrzymane
Praljak to jeden z pięciu bośniackich Chorwatów, w sprawie których - w związku z oskarżeniami o zbrodnie z Mostaru - w środę rozstrzygał w trybie apelacji haski trybunał.
Sędziowie utrzymali wyrok 25 lat więzienia wobec Jadranka Prlicia, byłego przywódcy bośniackich Chorwatów w Hercegowinie.
58-letni obecnie Prlić był premierem samozwańczego państwa Chorwatów bośniackich - proklamowanej w 1993 roku Herceg-Bośni. W 2013 r. został uznany za winnego zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, popełnionych na Boszniakach (Muzułmanach) w czasie wojny z lat 1992-95, w której zginęło ponad 100 tysięcy ludzi, a 2,2 mln musiało opuścić swe domy.
Sąd utrzymał także wyroki wobec pięciu jego współoskarżonych, w tym Praljaka.
Bruno Stojić w czasie wojny minister obrony Herceg-Bośni, gen. Milivoj Petković, przysłany z Chorwacji szef sztabu generalnego wojska bośniackich Chorwatów (HVO) zostali w 2013 roku skazani na kary 20 lat więzienia każdy.
Valentin Czorić, szef żandarmerii i późniejszy minister spraw wewnętrznych Herceg-Bośni, otrzymał karę 16 lat więzienia, a Berislav Puszić, odpowiedzialny za obozy i ośrodki zatrzymań - 10 lat więzienia.
Wrogowie, potem sojusznicy
Chorwaci przez większą część wojny w Bośni i Hercegowinie byli sojusznikami Boszniaków w walce z siłami serbskimi. Jednak od kwietnia 1993 roku wspierani militarnie i politycznie przez Zagrzeb prowadzili także wojnę z Muzułmanami, zakończoną 1 marca 1994 roku podpisaniem układu o utworzeniu federacji muzułmańsko-chorwackiej w Bośni.
Na mocy porozumienia pokojowego z Dayton, które w 1995 roku zakończyło wojnę w tym kraju, federacja muzułmańsko-chorwacka (dokładnie Federacja Bośni i Hercegowiny) wraz z Republiką Serbską są autonomicznymi "jednostkami państwowymi", tworzącymi Bośnię i Hercegowinę.
22 listopada haski trybunał skazał Ratko Mladicia, byłego dowódcę Serbów bośniackich, na karę dożywotniego więzienia, uznając go za winnego ludobójstwa, zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości podczas wojny w Bośni i Hercegowinie z lat 90.
Autor: adso,kg / Źródło: BBC, dnevnik.hr, tvn24.pl, PAP, Reuters