Białoruś może otrzymać miliard dolarów od rosyjskiego oligarchy Sulejmana Kierimowa albo od Turkmenistanu - spekulują media na Białorusi i w Rosji, odnosząc się do słów szefa administracji prezydenckiej Uładzimira Makieja.
Makiej oświadczył w czwartek, informując o przyznaniu Mińskowi kredytu przez Euroazjatycką Wspólnotę Gospodarczą: - Oprócz tego znaleziono jeszcze jeden miliard dolarów z innego źródła. Te pieniądze także w najbliższym czasie trafią na Białoruś.
Kto da pieniądze?
Początkowo opozycyjny portal białoruski Karta'97 podał, że sumę tej wysokości przekaże Białorusi rosyjski oligarcha Sulejman Kierimow tytułem przedpłaty za dostawy potasu. Według portalu, wstępne porozumienie w tej sprawie osiągnięto 8 czerwca. Rosyjski koncern Urałkalij, którego współwłaścicielem jest Kierimow, chce kupić pakiet kontrolny akcji białoruskiego koncernu Biełaruśkalij, produkującego sól potasową.
Karta'97 cytuje niesprecyzowane źródło: "Prowadzono rozmowy o sprzedaży Urałkalijowi pakietu akcji Biełaruśkalija, a jednocześnie z tą umową osiągnięto wstępne porozumienie o wzięciu od Urałkalija miliarda dolarów tytułem przyszłych dostaw potasu po stałej cenie".
Fundusze od Turkmenów
Tymczasem rosyjski dziennik "Trud" pisze, powołując się na rosyjskich dyplomatów, że wspomnianą sumę miałby przekazać Białorusi Turkmenistan. - Między innymi po to Alaksandr Łukaszenka poleciał do Aszchabadu na początku czerwca - powiedziało również niesprecyzowane źródło gazecie.
"Trud" spekuluje, że miliard dolarów może też pochodzić "z osobistych zapasów samego dyktatora białoruskiego, które wynoszą według różnych szacunków co najmniej 9 mld dol.".
Białoruś walczy obecnie z inflacją i brakiem rezerw walutowych. Dewaluacja rubla, inflacja na poziomie 20 proc. od początku roku i utrzymywanie cen urzędowych powodują, że w sklepach wiele towarów po prostu zniknęło z półek. Mińsk wystąpił m.in. o kredyt stabilizacyjny do MFW.
Źródło: PAP