Trzy bomby eksplodowały na terenie kampusu Uniwersytetu Kairskiego. Zginęły co najmniej trzy osoby, w tym generał policji, a siedem osób zostało rannych - poinformowały źródła w egipskich siłach bezpieczeństwa.
Ładunki, umieszczone na ulicy przed wydziałem inżynierii, wybuchły niemal jednocześnie przy posterunku policji. Atak był wymierzony w specjalny oddział policji, która regularnie patroluje ten teren z powodu odbywających się tam prawie codziennie protestów zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego. Według państwowej telewizji bomby były wykonane metodą chałupniczą, a zabity generał to Tarik al-Mirdżawi, szef wydziału śledczej policji w Gizie. Podwójna eksplozja raniła kilku wysokich rangą oficerów policji. Po blisko dwóch godzinach na terenie kampusu wybuchła trzecia bomba, mniejsza od poprzednich. Według sił bezpieczeństwa, na które powołuje się agencja Reutera, zginęła jedna osoba, choć BBC podaje, że obyło się bez ofiar śmiertelnych. Zamachy bombowe i strzelaniny wymierzone w siły bezpieczeństwa są w Egipcie na porządku dziennym, odkąd w lipcu 2013 roku armia odsunęła Mursiego od władzy, a później zdelegalizowała Bractwo Muzułmańskie, z którego się wywodzi obalony prezydent. Jak poinformował rząd w Kairze, od tego czasu w podobnych atakach życie straciło blisko 500 osób, w większości policjanci i żołnierze.
Autor: kło//kdj / Źródło: PAP