Czy poparcie niemieckiego rządu dla centrum poświęconego wysiedleniom Niemców to zagrożenie dla Polski? Zdaniem senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk z PiS, doprowadzi to do fałszowania historii. - Nic nam nie grozi, przez panią przemawia antyniemiecka fobia - oponował Kazimierz Kutz z PO.
W sobotę podczas dorocznej imprezy Związku Wypędzonych w Berlinie kanclerz Angela Merkel zapewniła, że jej rząd jest za utworzeniem w Berlinie ośrodka muzealno-dokumentacyjnego "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", poświęconego powojennym wysiedleniem Niemców. Jak zaznaczyła, jego celem nie jest jednak "rozdrapywanie ran" i zniekształcanie historii.
Ustawa o fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" została uchwalona pod koniec zeszłego roku. Jednak decyzja BdV o delegowaniu do rady fundacji przewodniczącej tego związku Eriki Steinbach wywołała protesty Polski, niemieckich socjaldemokratów i opozycji. BdV wycofał nominację Steinbach i nie wyznaczył innego przedstawiciela na jedno z trzech przysługujących mu miejsc w radzie.
Sama Erika Steinbach dawała do zrozumienia, że liczy, iż po wrześniowych wyborach w Niemczech będzie mogła zająć miejsce w tym gremium.
PiS: nie wystarczy poklepać nas po plecach
Według Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk obecność kanclerz Merkel, a także innych wysoko postawionych polityków na spotkaniu Związku Wypędzonych, świadczy o tym, że obecne władze Niemiec zgadzają się z tym, co mówi Erika Steinbach. - Związek po wyborach będzie rozliczał Angelę Merkel z obietnic - twierdzi senator. Jej zdaniem, centrum przeciwko wypędzeniom sprawi, że w świadomości nie tylko Europejczyków, ale wszystkich ludzi na świecie Niemcy oceniani będą jako ofiary, a Polacy jako kaci, a co więcej, środki na to płynąć będą z niemieckiego budżetu.
- W ten sposób obywatele całego świata będą się uczyć sfałszowanej historii - uważa Arciszewskia-Mielewczyk. Jak dodaje, puste miejsce w radzie to gra polityczna. - Strona niemiecka się z nas śmieje - przekonywała senator.
Jak powiedziała, niepokoi ją język i retoryka Związku Wypędzonych, którzy jasno deklarują, że chcą odzyskania własności i domagają się uznania swoich krzywd. - Może premierowi Tuskowi w takiej sytuacji wystarczy poklepanie po plecach i spojrzenie głęboko w oczy pani Merkel, ale mi nie - stwierdziła.
PO: ze strony Niemiec nic nam nie grozi
Kazimierz Kutz z PO zarzucił senator, że straszy Polaków i że przemawia przez nią "antyniemiecka fobia". - Ten proces dotyczy pewnej generacji, ludzi, którzy nie wybierają swojej historii - przekonywał. Według niego, trzeba z Niemcami współpracować, ale nie poprzez strach i nienawiść. - Straszenie Polaków, że coś im się zabierze, jest staromodne - ocenił Kutz.
Samo wystąpienie Angeli Merkel na imprezie skomentował natomiast jako dobry ruch. - To, co słyszałem od pani kanclerz, jest mądre i logiczne. Ma rację mówiąc, ze ideą ruchu wygnańców jest pojednanie przez prawdę, a nie przez agresję i nienawiść - powiedział. Jak dodał, w Polsce często reakcje na te kwestie są wyolbrzymione.
Źródło: TVN24, PAP