Włoska policja aresztowała szefa włoskiej agencji zajmującej się ściąganiem podatków. Mężczyzna wraz z czterema współpracownikami miał ukraść łącznie około stu milionów euro pochodzących z podatków, które potem wydał na jachty, samoloty i wielkie imprezy.
Afera dotyczy instytucji Tributi Italia, która zbierała należne państwu pieniądze na zlecenie około 400 samorządów z całych Włoch. Jak ustalili śledczy z Genui, podatki zamiast w całości trafiać do budżetu, częściowo trafiały w prywatne ręce szefa Tributi Italia.
Publiczny garnuszek
Giuseppe Saggese i czterech jego współpracowników wtajemniczonych w przekręt, wyprowadzili z kont swojej instytucji łącznie około stu milionów euro. Pieniądze wydawali następnie, jak podała policja, na "prywatne samoloty, jachty, sportowe samochody, luksusowe wakacje, ekstrawaganckie przyjęcia i prywatne koncerty".
Afera najprawdopodobniej odbije się szerokim echem w całych Włoszech i nie tylko. Włosi od kilku lat muszą zmagać się z kryzysem i zaciskać pasa, więc wszelkie skandale, w których są defraudowane publiczne pieniądze, wywołują oburzenie. Irytacja może pojawić się też w innych europejskich stolicach, które z niepokojem obserwują stan włoskiej gospodarki, która może zaszkodzić całej strefie euro. Kolejne skandale związane z defraudacją państwowych pieniędzy negatywnie odbijają się na wiarygodności Włochów. Mniej niż miesiąc temu, we wrześniu, wybuchł wielki skandal związany z władzami regionu Lazio, gdzie politycy związani z ugrupowaniem Silvio Berlusconiego przez lata kradli pieniądze publiczne i wydawali je na przyjemności. Pod koniec września policja wkroczyła do siedzib wszystkich partii mających przedstawicieli w władzach regionu Piemont i zajęła wszystkie dokumenty dotyczące uzyskiwania zwrotów kosztów działalności od państwa.
Autor: mk//bgr / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu