- Nasze źródła w Brukseli i przedstawiciele innych rządów powiedzieli nam jasno, że pani premier Szydło spędziła kilka ostatnich dni, kontaktując się z przywódcami, próbując wysondować ich opinię na temat ewentualnej zmiany polskiego kandydata na stanowisko szefa Rady Europejskiej - wyjaśniał w TVN24 BiS Henry Foy, dziennikarz, który dzień wcześniej napisał o tych zabiegach w artykule w "Financial Times". - W pewnym sensie może to być próba zdestabilizowania przez polski rząd procesu wyborczego - ocenił.
W poniedziałek brytyjski dziennik "Financial Times" poinformował, że premier Beata Szydło sonduje kraje Unii Europejskiej w sprawie możliwości zastąpienia Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej przez eurodeputowanego PO Jacka Saryusz-Wolskiego.
Gazeta powołała się na dwóch europejskich dyplomatów.
"Każdy nowy kandydat musiałby wykazać, dlaczego zmiana jest potrzebna"
Jednym z autorów artykułu jest Henry Foy, który obecnie jest korespondentem brytyjskiego dziennika w Moskwie, a wcześniej przez wiele lat pracował w Warszawie. W rozmowie z Andrzejem Zauchą, korespondentem "Faktów" w stolicy Rosji, Foy ocenił szanse powodzenia tego planu. Jak mówił, z wypowiedzi europejskich dyplomatów wynika, że większość unijnych państw popiera kandydaturę Tuska. Dodał przy tym, że były polski premier jest na razie jedynym oficjalnym kandydatem.
- Dopóki nie pojawi się inny, trudno jest spekulować, kto miałby większe szanse - zauważył.
- Myślę jednak, że gdyby głosowanie odbyło się dzisiaj, Tusk bez problemu zostałby wybrany na drugą kadencję. Każdy nowy kandydat musiałby wykazać, dlaczego zmiana jest potrzebna, a UE pokładała w Donaldzie Tusku wiele nadziei. W wielu europejskich krajach wcześniejsze obawy wobec niego zniknęły. W ciągu ostatnich dwóch lat był dobrym przywódcą w czasie poważnych kryzysów - mówił, wymieniając kryzys zadłużenia w Grecji, kryzys migracyjny czy Brexit.
- Zmiana na stanowisku lidera w tym momencie mogłaby wywołać dodatkową niepewność - ocenił.
Zapytany o to, czy rozmawiał z Saryusz-Wolskim, Foy wyjaśnił, że choć wielokrotnie kontaktowali się w przeszłości, nie udało mu się uzyskać komentarza na temat informacji przekazanych mu przez europejskich dyplomatów.
- Nie uzyskaliśmy też komentarza od polskich władz, ale nasze źródła w Brukseli i przedstawiciele innych rządów powiedzieli nam jasno, że pani premier Szydło spędziła kilka ostatnich dni, kontaktując się z przywódcami, próbując wysondować ich opinię na temat ewentualnej zmiany polskiego kandydata - mówił.
Dopytywany o to, czy informacje, o których wspomniał w swoim tekście, pochodzą z Warszawy, zaprzeczył.
- Nie pochodzą od Platformy Obywatelskiej, ani od EPP (Europejska Partia Ludowa, frakcja w Parlamencie Europejskim, w której skład wchodzi m.in. PO - red. ). Pochodzą od zagranicznych dyplomatów, którzy pracują w Brukseli - wyjaśnił.
- Europejscy dyplomaci mówią o tym, że pani Szydło pytała inne kraje, czy poparłyby takie rozwiązanie. W pewnym sensie może to być to próba zdestabilizowania przez polski rząd procesu wyborczego, rzucenia wyzwania. Jakie są zamiary Saryusz-Wolskiego, tego nie wiem, trzeba byłoby się jego o to zapytać - mówił Foy. - To oczywiste, że w Brukseli oceniane jest to jako desperacka próba. Głosowanie nad kandydaturą Donalda Tuska jest już w przyszłym tygodniu. To kluczowy moment, jeśli polski rząd chce, by próba pozbawienia go stanowiska skończyła się sukcesem - tłumaczył.
Autor: kg//plw / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS