Osadzony w obozie Guantanamo Jemeńczyk zmarł w wyniku domniemanego samobójstwa - podała we wtorek amerykańska armia. Mężczyzna od 2002 roku siedział w więzieniu bez postawienia formalnych zarzutów.
To pierwszy przypadek samobójstwa od czasu przejęcia władzy przez Baracka Obamę i piąty od czasu otwarcia tego więzienia dla podejrzanych o terroryzm na Kubie.
Komunikat armii był bardzo ogólnikowy i enigmatyczny. Podano w nim jedynie, że chodzi 31-letniego Muhammada Ahmada Abdallaha Saliham, który zmarł w poniedziałek w nocy, najprawdopodobniej na skutek samobójstwa. Lekarz stwierdził zgon po "wyczerpaniu wszystkich metod ratowania życia".
Trwa autopsja, a nad tym, by ciało potraktowano należycie z islamską tradycją czuwa specjalny "konsultant do spraw kultur".
Bez dziennikarzy
O śmierci więźnia poinformowano dopiero ok. południa we wtorek (czasu lokalnego), gdy teren więzienia opuścili dziennikarze relacjonujący sesję trybunału wojskowego. Jednak Pentagon wyjaśnił, że przyczyną takiego opóźnienia był fakt, że o zgonie więźnia nie zawiadomiono wcześniej władz Jemenu.
Zdaniem organizacji broniącej praw człowieka Human Rights First, śmierć więźnia jest "wyraźnym przypomnieniem o okrucieństwie przetrzymywania w nieskończoność podejrzanych bez zarzutów i procesu".
Obama ogłosił, że jego celem jest zamknięcie Guantanamo do stycznia 2010 roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24