Apel Mai Sandu o wyprowadzenie rosyjskich wojsk z Naddniestrza podważa proces pokojowego uregulowania sytuacji w regionie - oświadczyła rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
W niedawnym wywiadzie dla ukraińskiej "Europejskiej Prawdy" zwyciężczyni wyborów prezydenckich Maia Sandu, która w grudniu obejmie najwyższy urząd w Mołdawii, sprawowany obecnie przez prorosyjskiego Igora Dodona, oświadczyła, że rozwiązanie sprawy Naddniestrza wymaga wycofania z regionu rosyjskich wojsk. - Jestem przekonana, że znajdziemy format, który doprowadzi do rozwiązania konfliktu. Jego elementem powinno być całkowite wyjście rosyjskich wojsk z terytorium Mołdawii - oświadczyła. - Wierzę, że kiedyś pojawi się geopolityczna możliwość zjednoczenia Mołdawii i powinniśmy być na to gotowi. W każdym razie powinno to być rozwiązanie pokojowe. Takie, które odpowiadać będzie całej Mołdawii - dodała. Sandu uściśliła, że osobiście jest przeciwna federalizacji Mołdawii i nie popiera "wariantów, które proponował Dodon i jego partia (socjalistów - red.)". W jej ocenie politycy ci "nie dawali szczegółowych propozycji, ale w istocie mówili o federalizacji".
Krytyka rosyjskiego MSZ
Rzeczniczka rosyjskiego resortu spraw zagranicznych Maria Zacharowa oceniła w piątek, że wypowiedź Sandu ukierunkowana jest "na podważenie wysiłków na rzecz pokojowego uregulowania problemu Naddniestrza".
Naddniestrze to region Mołdawii, który od czasów konfliktu w latach 90. ubiegłego wieku (kiedy ten separatystyczny region otrzymał wsparcie militarne od Rosji) funkcjonuje jako państwo nieuznawane, głównie dzięki wsparciu Moskwy. W Naddniestrzu stacjonują rosyjskie wojska, co jest elementem prowadzonego od lat przy udziale Rosji - jak dotąd, bez rezultatów - procesu uregulowania tego lokalnego konfliktu.
Źródło: PAP