Minął rok od zatrzymania w Rosji dziennikarza "Wall Street Journal" Evana Gershkovicha. Dziennik pozostawił z tej okazji pustą przestrzeń na pierwszej stronie piątkowego wydania. "Tutaj powinna być jego relacja" - głosi nagłówek. Nigdy nie stracę nadziei i nie przestanę pracować każdego dnia na rzecz jego uwolnienia - przekazał prezydent USA Joe Biden.
W piątek minął rok od zatrzymania przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) amerykańskiego dziennikarza "Wall Street Journal" Evana Gershkovicha i umieszczenie go w rosyjskim więzieniu. Z tej okazji dziennik na pierwszej stronie piątkowego wydania pozostawił pustą przestrzeń, umieszczając nagłówek: "Tutaj powinna być jego relacja".
"Rok w rosyjskim więzieniu. Rok skradzionych relacji, skradzionych radości, skradzionych wspomnień. Zbrodnia: dziennikarstwo" - napisano.
Biden: nie przestanę pracować każdego dnia na rzecz jego uwolnienia
"Dziennikarstwo nie jest przestępstwem, a Evan pojechał do Rosji, by wykonywać swoją pracę jako reporter - ryzykując własne życie, by nagłośnić prawdę o brutalnej agresji Rosji przeciwko Ukrainie" - napisał prezydent USA Joe Biden w oświadczeniu wydanym przez Biały Dom w rocznicę aresztowania dziennikarza. Zapowiedział też dalsze nakładanie sankcji na Kreml.
Czytaj również: "Jeśli dopuścisz pesymizm, gra jest skończona". Mija rok od uwięzienia Evana Gershkovicha
Podobnie jak sam Gershkovich nigdy nie stracę nadziei i nie przestanę pracować każdego dnia na rzecz jego uwolnienia, powiedziałem to jego rodzicom - podkreślił prezydent USA. "Będziemy nadal potępiać Rosję za bulwersujące próby używania Amerykanów jako kart przetargowych i dbać o to, by Kreml za to zapłacił" - zapowiedział Biden.
Uwięzienie Gershkovicha
32-letni dziennikarz "WSJ" i syn emigrantów z ZSRR kontynuował pracę korespondenta z Rosji także po rozpoczęciu przez ten kraj inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Został zatrzymany przez rosyjską FSB 29 marca 2023 roku w kawiarni w Jekaterynburgu. Postawiono mu zarzut szpiegostwa, choć nie przedstawiono publicznie żadnych dowodów. Całe postępowanie zostało objęte klauzulą tajności. Wciąż nie wyznaczono daty procesu.
Władimir Putin mówił, że dziennikarz otrzymywał poufne informacje, choć przyznał, że "nie wie, dla kogo pracował". Jednocześnie zaznaczył, że "nie ma sensu trzymać go w więzieniu", sugerując, że mógłby wypuścić dziennikarza w zamian za skazanego za zabójstwo w Niemczech funkcjonariusza FSB Wadima Krasikowa.
"Do tej pory, Rosja nie przedstawiła żadnych dowodów na przestępstwo z prostej przyczyny: Evan nie zrobił niczego złego" - podkreślił w piątek szef dyplomacji USA Antony Blinken.
Według Waszyngtonu, władze USA przedstawiły Rosji kilka ofert wymiany z udziałem Gershkovicha i przetrzymywanego od sześciu lat Paula Whelana, skazanego również za rzekome szpiegostwo. Wszystkie jednak zostały odrzucone. Obok Gershkovicha i Whelana, Rosja więzi także posiadającą obywatelstwo USA dziennikarkę Radia Wolna Europa Alsu Kurmaszewą za łamanie prawa o "zagranicznych agentach" oraz dyskredytację rosyjskiego wojska w związku z jej książką na temat wojny na Ukrainie.
Pierwszy przypadek od czasów zimnej wojny
Amerykanin jest pierwszym od czasów zimnej wojny przedstawicielem mediów z USA oskarżonym w Rosji o szpiegostwo. Gershkovich przebywa w moskiewskim więzieniu Lefortowo - miejscu przetrzymywania dysydentów w czasach Związku Sowieckiego, znanym z trudnych warunków bytowych. Korespondent i jego redakcja zaprzeczają oskarżeniom o działalność wywiadowczą - przestępstwo zagrożone w Rosji karą 20 lat więzienia.
W kwietniu ubiegłego roku przedstawiciele ponad 40 państw świata podpisali się pod apelem ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ Lindy Thomas-Greenfield o uwolnienie Gershkovicha. W oświadczeniu wezwano władze w Moskwie o "wypuszczenie na wolność osób przetrzymywanych z powodów politycznych i zakończenie drakońskich represji przeciwko wolności słowa, w tym wymierzonych w przedstawicieli mediów". "Niech ta odezwa będzie jasnym komunikatem, że dziennikarstwo nie jest przestępstwem" - podkreślała wówczas Thomas-Greenfield.
W ocenie licznych ekspertów, m.in. Jeanne Cavelier z międzynarodowej organizacji pozarządowej Reporterzy bez Granic, uwięzienie korespondenta "WSJ" było nie tylko próbą odwetu Kremla na Stanach Zjednoczonych, jak też "sposobem na zastraszenie wszystkich zachodnich dziennikarzy", którzy wciąż przebywają w Rosji i podejmują w swoich publikacjach temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Źródło: Reuters, PAP