Żora Chaczunc, oskarżony o kradzież urządzeń radiowych z wojskowego iła, pozostanie w areszcie - podała agencja TASS. Sprawa dotyczy głośnego zdarzenia, do którego doszło w zeszłym roku na lotnisku w Taganrogu. Rosyjskie media poinformowały wówczas, że został okradziony samolot, który w czasie konfliktu jądrowego miałby pełnić rolę powietrznego stanowiska dowodzenia dla szefów sił zbrojnych i prezydenta.
W niedzielnej depeszy TASS podała, że Rostowski Sąd Okręgowy oddalił apelację obrońców mężczyzny oskarżonego o kradzież sprzętu z pokładu wojskowego samolotu Ił-80, kwestionującą decyzję o przedłużeniu aresztu. - Skarga nie została uwzględniona, decyzja o przedłużeniu aresztu do 5 września pozostała bez zmian - powiedziała agencji Olga Bojarkina, prawniczka Żory Chaczunca.
"Sprawca wyniósł z pokładu 39 urządzeń radiowych"
Żora Chaczunc, mieszkaniec Taganrogu, ojciec kilkunastomiesięcznej córki, wychowujący także troje dzieci małżonki z poprzedniego związku, został zatrzymany pod koniec grudnia zeszłego roku w pobliżu swojego domu. Trafił do aresztu, usłyszał zarzut kradzieży części samolotu Ił-80. Do zdarzenia doszło miesiąc wcześniej na lotnisku w Taganrogu, gdzie maszyna oczekiwała na planowaną modernizację i przedłużenie okresu eksploatacji.
Sprawca wyniósł z pokładu 39 urządzeń radiowych. "Zostawił ślady: na powierzchni otwartego luku znaleziono odciski palców, a we wnętrzu samolotu ślady jego butów" – relacjonował portal RBK.
"Nowe okoliczności"
W niedzielę Olga Bojarkina powiedziała agencji TASS, że w sprawie pojawiły się nowe okoliczności. Na miejscu kradzieży, według słów prawniczki, znaleziono ślad DNA należącego do jednego z pracowników zakładu zlokalizowanego w pobliżu lotniska, członka ekipy, która zajmowała się remontem samolotu. Mężczyzna ten zeznawał początkowo jako świadek.
Prawniczka już wcześniej przekazywała, że według jej wiedzy ekspertyza wykazała, że ślady pozostawione w samolocie nie mają nic wspólnego z butami jej klienta. Żona Chaczunca przekonywała dziennikarzy, że jej mąż nigdy nie miał nic wspólnego zarówno z zakładem, jak i samym lotniskiem w Taganrogu. Utrzymywała, że funkcjonariusze organów ścigania "okazują brak szacunku i wywierają presję na rodzinę".
Cztery takie maszyny
Wojskowy Ił-80 to samolot, który w czasie konfliktu jądrowego ma pełnić rolę powietrznego stanowiska dowodzenia dla szefów sił zbrojnych i prezydenta. W Rosji są cztery takie maszyny. Rosyjski portal gazeta.ru przypomniał, że w Stanach Zjednoczonych powietrzne stanowiska dowodzenia nazywano "samolotami dnia Sądu Ostatecznego" (Doomsday planes), ponieważ zakładano, że będą służyć w przypadku wojny nuklearnej, jeśli zniszczone zostaną struktury kontroli naziemnej.
Po okradzeniu samolotu rosyjscy eksperci nie wykluczali, że spowoduje to wyciek ściśle tajnych informacji. - Przestępcy, którzy dokonali kradzieży, hipotetycznie mogą mieć okazję, by dowiedzieć się, w jaki sposób odbywa się przekazywanie technicznych instrukcji kierownictwa kraju i sił zbrojnych w przypadku potencjalnego konfliktu jądrowego - mówił analityk do spraw wojskowości Michaił Chodarienok.
Były konstruktor biura projektowego producenta samolotów Suchoj Wadim Łukaszewicz w rozmowie z dziennikarzami wyznał, że "był zaskoczony niskim poziomem ochrony tak ważnego obiektu".
Źródło: TASS, RBK, gazeta.ru
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock