Ponad pięć tysięcy osób zostało zatrzymanych w czasie niedzielnych protestów w obronie Aleksieja Nawalnego w Rosji. Wśród nich była także żona opozycjonisty Julia Nawalna. Akcje protestacyjne odbyły się w wielu rosyjskich miastach. Ich skala jest bezprecedensowa - wskazują eksperci w Moskwie.
O zatrzymaniu Julii Nawalnej poinformowała niezależna rosyjska telewizja Dożdż. Żona opozycjonisty wcześniej opublikowała na Instagramie zdjęcie z protestu w rejonie Sokolniki. Nieopodal znajduje się areszt śledczy, gdzie przebywa Aleksiej Nawalny.
- Szliśmy z Julią ulicą Strominka i skręcaliśmy w kierunku Matrosskoj Tisziny. Julia szła w tłumie i nie zamierzała w żaden sposób zwracać na siebie uwagi. W pewnym momencie wyprzedził nas mężczyzna w czerwonej kurtce, który wskazał na nią palcem. Natychmiast podjechał czarny minibus, z którego wyskoczyło kilku funkcjonariuszy, złapali ją i pociągnęli. Dość brutalnie – mówił Radiu Echo Moskwy dziennikarz Siergiej Parchomienko.
Agencja Interfax podała, że Julia Nawalna została odwieziona na komisariat policji w dzielnicy Nowaja Moskwa.
Żona Nawalnego stanie przed sądem administracyjnym
Portal MBCh Media poinformował przed godziną 19, że rosyjska policja sporządziła protokół o wykroczeniu administracyjnym wobec Julii Nawalnej, a posiedzenie sądu odbędzie się w poniedziałek. Nawalna została zwolniona z komisariatu.
Policja zarzuca jej naruszenie przepisów o zgromadzeniach, za co grozi kara grzywny do 20 tysięcy rubli (około 980 zł) lub maksymalnie 15 dni aresztu administracyjnego. Wcześniej jej prawniczka, Swietłana Dawidowa, mówiła dziennikarzom, że nie została dopuszczona do swej klientki. Dawydowa przekazała, że żonę Aleksieja Nawalnego policja zatrzymała na czas dłuższy, niż pozwalają przepisy.
Ponad pięć tysięcy zatrzymanych
Sztab Nawalnego poinformował o zakończeniu akcji protestacyjnej w Moskwie po godzinie 17.30 (15.30 w Polsce).
Rosyjski portal OWD-Info, monitorujący zatrzymania w Rosji, podał, że w czasie niedzielnych akcji protestacyjnych zatrzymano 5021 osób. Zatrzymywani byli głównie młodzi ludzie, policja i oddziały OMON działały brutalnie. Rosyjskie media relacjonowały, że w Moskwie i Petersburgu policja użyła wobec protestujących paralizatorów. Wśród aresztowanych byli również znani działacze opozycji Ilja Jaszyn i Andriej Piwowarow, a także Nikołaj Swanidze, członek Rady do spraw Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka przy prezydencie Rosji.
Później media podały, że Swanidze został wypuszczony przez funkcjonariuszy. - Musiałem spędzić około 20 minut w więźniarce. Nie użyli wobec mnie przemocy, ale też nie przedstawiając się, mocno chwycili mnie za ręce i zabrali do więźniarki mimo moich wyjaśnień – opowiadał portalowi RBK Swanidze.
W czasie protestów w Rosji zatrzymano ponad 80 dziennikarzy, w tym w Moskwie – 22. "Większość została zwolniona po sprawdzeniu dokumentów" – napisał "Kommiersant".
Rosyjskie media podały wcześniej, że grupa uczestników doszła do aresztu śledczego Matrosskaja Tiszyna, w którym jest osadzony Aleksiej Nawalny. Gmach był pilnowany przez funkcjonariuszy Gwardii Narodowej (Rosgwardii), którzy nie pozwalali się zbliżyć do budynku. W tłumie rozlegały się okrzyki z żądaniami uwolnienia Nawalnego. Radio Echo Moskwy relacjonowało, że drogi dojazdowe do Matrosskoj Tisziny zostały zamknięte.
Władze Moskwy poinformowały też o zamknięciu stacji metra Sokolniki, znajdującej się najbliżej aresztu.
"Policjanci zatrzymujący uczestników niedzielnych protestów zabierali też ludzi, którzy jedynie przyglądali się protestom albo demonstrowali pokojowo" – podał portal Otwarte Media (Open Media), założony przez byłego szefa koncernu Jukos i krytyka władz na Kremlu Michaiła Chodorkowskiego.
Bez zezwolenia władz
Demonstracje odbywają się bez zezwolenia władz. MSW Rosji ostrzegło w sobotę, że osoby naruszające porządek publiczny podczas zgromadzeń zostaną zatrzymane. Resort powołał się także na wciąż obowiązujące ograniczenia wprowadzone z powodu pandemii COVID-19.
W Moskwie zatrzymania zaczęły się jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji. Centrum miasta zostało zablokowane. Zamknięte zostały stacje metra w okolicach Kremla, placu Łubiańskiego i Teatru Bolszoj. Ulice były odgrodzone dla ruchu pieszego, choć można po nich poruszać się samochodem, natomiast parkowanie było zabronione. Autobusy były kierowane na trasy objazdowe.
W Petersburgu policja odgrodziła plac Pałacowy i centralną arterię miasta - Newski Prospekt.
- Skala wieców poparcia dla Nawalnego w całym kraju pozwala mówić o największym proteście w okresie prezydentury Władimira Putina – komentował niedzielne wydarzenie politolog Kiriłł Rogow na antenie radia Echo Moskwy. - Trudno będzie oszacować liczbę protestujących, ale położenie geograficzne, liczba miast, skala rozprzestrzenienia się protestu w całym kraju są bezprecedensowe.
Zatrzymany po powrocie z Berlina
Opozycjonista został 17 stycznia zatrzymany na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, tuż po przylocie z Niemiec, gdzie leczył się ze skutków próby otrucia go bojowym środkiem chemicznym typu nowiczok. 2 lutego sąd w Moskwie rozpatrzy wniosek służb więziennych, które domagają się "odwieszenia" wyroku wydanego wobec Nawalnego w 2014 roku. Grozi mu bezwzględne wykonanie kary 3,5 roku kolonii karnej.
Zwolennicy Nawalnego wyszli na ulicę także w ubiegłą niedzielę, 23 stycznia. Portal OWD-Info informował wówczas, że w 125 miastach Rosji policja zatrzymała co najmniej 4033 osoby. "Zatrzymani spędzali na komisariatach policji od kilku godzin do kilku dni, wielu z nich zostało skazanych na areszty" – przekazał OWD-Info.
Źródło: PAP, Echo Moskwy, Interfax, RBK, ovdinfo.org, Reuters