"Bardzo brutalne zatrzymania. Czegoś takiego wcześniej nie było"

Źródło:
PAP

Ruszyły cztery sprawy karne dotyczące użycia przemocy wobec funkcjonariuszy policji 23 stycznia w Moskwie - poinformował Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Wcześniej wszczęto już trzy podobne postępowania. - Bardzo brutalne zatrzymania. Czegoś takiego wcześniej nie było - mówi otwarcie młody mężczyzna zatrzymany przed aresztem Matrosskaja Tiszyna, w którym przebywa Aleksiej Nawalny.

"Agresywnie nastawieni obywatele uczestniczący w zgromadzeniu w centrum Moskwy, odbywającym się bez zezwolenia władz, ranili dwóch funkcjonariuszy gwardii narodowej i jednego policjanta" - oświadczyli śledczy. 

"Wielu Rosjan straciło cierpliwość"

Ostatnim miejscem moskiewskich protestów w obronie Aleksieja Nawalnego były w sobotę wieczorem okolice aresztu Matrosskaja Tiszyna, w którym przebywa opozycjonista. Demonstrujący tam ludzie mówili Radiu Swoboda, że chcą zmian i że wielu Rosjan straciło cierpliwość.

OGLĄDAJ TVN24 GO

Osoby, które stały na początku ulicy Matrosskaja Tiszyna, w większości nie wznosząc żadnych okrzyków, wcześniej były na demonstracji w centrum Moskwy.

- Zatrzymali mnie dziś rano, zabrali na komisariat. 26 stycznia stanę przed sądem - powiedział młody człowiek w kominiarce, przedstawiający się jako Andriej. Poinformował, że w protokole o zatrzymaniu policjanci napisali, że on i jego koledzy stali na ulicy z plakatami. Tymczasem - jak zapewnił - "po prostu staliśmy i nagrywaliśmy na wideo, wyszliśmy się przejść".

Mężczyzna relacjonował, że policja na placu Puszkina, gdzie zaczęła się demonstracja, zabierała ludzi, którzy jedynie stali obok protestujących. - Bardzo brutalne zatrzymania. Czegoś takiego wcześniej nie było - ocenił. On sam otrzymał cios pałką w nogi, gdy wsadzano go do auta policyjnego.

Mimo to po zwolnieniu z komisariatu Andriej przyszedł przed areszt. - Nawalny to jedyna postać, która rzeczywiście jest w stanie pokazać ludziom, że trzeba wychodzić na ulice i walczyć o swoją wolność - powiedział reporterowi Radia Swoboda.

Reakcja z Francji

Do weekendowych wydarzeń w Rosji w niedzielę odniósł się francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian. W jego opinii "zatrzymanie tysięcy osób podważa praworządność i jest nie do przyjęcia", a same demonstracje określił mianem "imponujących".

- Uważam, że ten autorytarny dryf jest bardzo niepokojący. Myślę, że te aresztowania, zbiorowe i prewencyjne, są nie do przyjęcia i podważają praworządność - powiedział Le Drian w rozmowie na antenie radia France Inter.

- Sukces demonstracji w Rosji jest imponujący - ocenił szef francuskiej dyplomacji. Le Drian wezwał również do nałożenia sankcji na Rosję i przypomniał okoliczności próby zabójstwa Nawalnego.

Autorka/Autor:pqv/kab

Źródło: PAP