O "nieprzyzwoitych metodach ze strony polskich kolegów" w związku z obchodami ku czci ofiar Holokaustu mówił w piątek rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Do jego wypowiedzi odniósł się wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński. Uznał ją za kolejny element "rosyjskiej kampanii" po tym, jak "nikt nie kupił tego, co Putin próbował światu sprzedać".
W czasie piątkowej konferencji prasowej w Moskwie Siergiej Ławrow przypomniał, że w przyszłym tygodniu w Jerozolimie odbędą się międzynarodowe uroczystości ku pamięci ofiar Holocaustu. Oświadczył, że Polska namawia przedstawicieli krajów zachodnich, by na tych obchodach 23 stycznia przedstawiali polski punkt widzenia.
- Wiemy dokładnie, że nasi polscy koledzy (...) próbują przekonać zachodnich uczestników - będą tam USA i niektórzy liderzy europejscy - aby oni w swoich wystąpieniach przedstawili polski punkt widzenia odnoszący się do stanowiska Rosji wobec II wojny światowej - powiedział Ławrow. Ocenił, że są to "metody zupełnie nieprzyzwoite, biorąc pod uwagę wydarzenie". Zauważył, że w Jerozolimie nie będzie prezydenta Andrzeja Dudy i oświadczył, że nie zna przyczyn tej nieobecności. Wyraził przypuszczenie, że polski przywódca nie pojedzie do Jerozolimy, gdyż będzie tam Putin.
Prezydent Polski Andrzej Duda 7 stycznia zapowiedział, że nie będzie uczestniczyć w jerozolimskich uroczystościach, upamiętniających 75. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, tłumacząc to tym, że podczas nich mają zabrać głos prezydent Rosji oraz prezydenci Niemiec i Francji oraz przedstawiciele Wielkiej Brytanii i USA, organizatorzy nie zgodzili się natomiast na wystąpienie przedstawiciela Polski.
Wiceszef polskiego MSZ: nikt nie kupił tego, co Putin próbował światu sprzedać
Wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński, podczas piątkowego briefingu w Warszawie po uroczystości upamiętnienia aresztowania przez NKWD szwedzkiego przedsiębiorcy i dyplomaty Raoula Wallenberga ocenił, że obecnie coraz częściej mamy do czynienia z próbą zakłamywania historii, a słowa Ławrowa to kolejny element kampanii rosyjskiej, dotyczącej drugiej wojny światowej.
- Rosja dostrzegła po tej próbie dokonanej w grudniu, że jej kłamliwa opowieść o drugiej wojnie światowej nie została podzielona, nikt nie kupił tego, co Putin próbował światu sprzedać - podkreślił wiceminister Jabłoński. Nawiązał do kilku wypowiedzi rosyjskiego prezydenta, umniejszających odpowiedzialność Związku Sowieckiego za wybuch wojny, obwiniających natomiast kilka innych państw, w tym Polskę.
Mówiąc o polskich działaniach w związku z obchodami w Izraelu, Jabłoński przekazał w piątek, że "rozmawiamy z przedstawicielami wszystkich państw, wyjaśniamy, jakie jest nasze stanowisko i przypominamy, jaka była prawda". - Więc nie należy się dziwić, że inne państwa wypowiadają się w ten sposób i opowiadają się po naszej stronie, ale robią to dlatego, że opowiadają się po stronie prawdy - dodał.
Jabloński, pytany o to, czy nie zabraknie głosu Polski podczas uroczystości w Jad Waszem w Jerozolimie 23 stycznia, podkreślił, że najważniejsze uroczystości dotyczące upamiętnienia Holokaustu odbywają się 27 stycznia na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau i nie są wydarzeniem politycznym.
- Wydarzenie w Jerozolimie organizowane przez biznesowego wspólnika Putina, bo tak należy powiedzieć o Mosze Kantorze, który stoi za tymi uroczystościami, ma zupełnie inny charakter. Ono ma służyć umocnieniu pozycji prezydenta Rosji na arenie międzynarodowej. Nam nie podoba się to, że tego rodzaju okazja, jaką jest wola upamiętnienia Holokaustu jest wykorzystywana do takich celów. Tym bardziej, jeśli na takim forum nie otrzymuje głosu przedstawiciel Polski - dodał wiceszef MSZ.
"Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski"
Pod koniec grudnia, Putin, komentując wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu drugiej wojny światowej, powiedział, że jej przyczyną "był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, ale pakt monachijski z 1938 roku".
Prezydent Rosji mówił też o wykorzystaniu przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał, że we wrześniu 1939 roku Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".
"Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej" - odpowiedział na stwierdzenie Putina szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki.
Słowa Putina skrytykowali ambasadorowie kilku państw w Polsce, w tym USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Ukrainy.
Źródło: TASS, PAP