Czołgi, wyrzutnie, ciężarówki. Prigożyn "rzucił na Moskwę" prawie tysiąc sztuk sprzętu

Źródło:
The Insider, RIA Nowosti, PAP

Szef najemniczej formacji Grupa Wagnera Jewgienij Prigożyn w czasie swojej "kampanii" na Moskwę rzucił około tysiąca sztuk sprzętu. W kierunku stolicy zmierzały cztery kolumny - podają niezależne rosyjskie media.

W pierwszej kolumnie jechało dziewięć czołgów, wyrzutnia Grad, armata, cztery opancerzone samochody Tigr, kilkadziesiąt ciężarówek i setki aut osobowych. Kolumna ta przedarła się przez blokadę na 590 kilometrze drogi M4 "Don" - pisze rosyjski portal The Insider, powołując się na doniesienia niezależnych rosyjskich kanałów na Telegramie.

ZOBACZ TEŻ: Atak Rosji na Ukrainę. Relacja na żywo w tvn24.pl

Druga kolumna, która w sobotę nad ranem przekroczyła granicę obwodu woroneskiego, liczyła 357 sztuk sprzętu. Zmierzała w kierunku miasta Buturlinowka, gdzie znajduje się lotnisko wojskowe armii rosyjskiej. Stamtąd wangerowcy ruszyli w kierunku Moskwy.

CZYTAJ TAKŻE: Tak władze Moskwy starały się przygotować mieszkańców na atak wagnerowców

Trzecia kolumna, w której jechało około setki pojazdów, wkroczyła do obwodu woroneskiego w sobotni poranek liczyła trzy czołgi, dwa działa przeciwlotnicze, autobusy, ciężarówki i samochody osobowe. Jej trasa, podobnie jak pierwszej kolumny, biegła wzdłuż drogi M4 "Don" - napisał portal The Insider.

212 jednostek sprzętu wojskowego znajdowało się w czwartej kolumnie, która wjechała do obwodu woroneskiego dwie godziny później.

Porozumienie na Kremlu

Część najemników Grupy Wagnera pozostała w Rostowie nad Donem. Pododdziały formacji opuściły to miasto w sobotę późnym wieczorem, wraz z Jewgienijem Prigożynem, który udał się na Białoruś zgodnie z porozumieniem zawartym z białoruskim przywódcą Alaksandrem Łukaszenką za pośrednictwem prezydenta Władimira Putina.

W niedzielę władze obwodów woroneskiego i lipskiego poinformowały, że pozostali wagnerowcy opuszczają te regiony.

"Ruch pododdziałów Grupy Wagnera przez terytorium obwodu woroneskiego dobiega końca. Odbywa się regularnie i bez ekscesów" - napisał na kanale Telegram tamtejszy gubernator Aleksandr Gusiew, cytowany przez propagandową agencję RIA Nowosti.

Rosyjska sekcja Radia Swoboda podała, że pododdziały wagnerowców są wysyłane na południe, przypuszczalnie na okupowane tereny Ukrainy, gdzie znajdują się ich obozy. Miejsce pobytu Jewgienija Prigożyna jest nieznane.

Rosyjskie media relacjonowały, że w wyniku "marszu" sprzętu wojskowego Grupy Wagnera część dróg została zniszczona. Mer Rostowa nad Donem poinformował, że ciężkie pojazdy uszkodziły 10 tysięcy metrów kwadratowych nawierzchni drogowej w tym mieście. Najbardziej ucierpiał Prospekt Budionnowski, gdzie znajduje się sztab Południowego Okręgu Wojskowego.

Uszkodzona nawierzchnia jezdni w Rostowie nad Donem Aleksiej Łogwinienko/Telegram

Prigożyn chciał "przywrócenia sprawiedliwości"

W piątek wieczorem szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego najemników w Rostowie nad Donem, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali w nocy z piątku na sobotę sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.

Po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem i kończącego bunt.

Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow ogłosił, że Prigożyn wyjedzie na Białoruś, a sprawa karna przeciwko niemu zostanie umorzona. 

Autorka/Autor:tas / prpb

Źródło: The Insider, RIA Nowosti, PAP

Tagi:
Raporty: