Przed wyborami parlamentarnymi w 2016 roku władze Rosji zamierzają sporządzić listę "nierzetelnych" mediów. Na czarną listę trafią tytuły, które otrzymują finansowanie z zagranicy.
Projekt poprawek do ustawy o mediach i Kodeksu wykroczeń, zgłoszony przez deputowanych z m.in. Komunistycznej Partii FR, zakłada, że media, które otrzymują finansowanie z zagranicy (wyjątek to środki założycieli i wpływy z reklam), będą musiały informować o tym fakcie agencję Roskomnadzor.
"Swoboda otrzymywania rzetelnej informacji"
"Znowelizowana ustawa ma 'zapewnić obywatelom prawo do swobodnego otrzymywania informacji', ponieważ 'coraz częstsze są przypadki wpływania na rosyjską przestrzeń informacyjną w celu nierzetelnego informowania i tworzenia zdeformowanego obrazu rzeczywistości politycznej poprzez przekazywanie rodzimym mediom grantów z zagranicy' - cytuje uzasadnienie deputowanych gazeta "Wiedomosti".
Wcześniej jeden z deputowanych, Wadim Diengin z Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, był inicjatorem ustawy o ograniczeniu udziału obcokrajowców w rosyjskich mediach i zakazie przechowywania danych osobistych Rosjan zagranicą. Obie ustawy zostały przegłosowane, dlatego przypuszcza się, że również nowelizacja ustawy o mediach zostanie przyjęta, a niemal na pewno zyskała już akceptację administracji prezydenta.
Wojna informacyjna
Diengin nazywa projekt "technicznym wsparciem" ustawy o ograniczeniu udziału obcokrajowców w rosyjskich mediach. Jego zdaniem, "każdy obywatel powinien wiedzieć, z jakich pieniędzy finansuje się rosyjskie media". - Nie szukajmy w tym podtekstu politycznego i wiązać tej nowelizacji z wyborami 2016 roku. Toczy się obecnie wojna informacyjna, trzeba postawić granice. To nasza odpowiedź na sankcje, nikt nikogo nie poniża - powiedział deputowany gazecie "Wiedomosti".
Za niepoinformowanie o finansowaniu medium z zagranicy tytuł może zapłacić grzywnę równy kwocie finansowania, a wydawcy i kierownictwo - od 30 tys. do 50 tys. rubli. Za wielokrotne naruszanie ustawy medium może zostać zamknięte.
Uderzy w media opozycyjne
- Ustawa może dotknąć niewielkiej liczby mediów - mówi w rozmowie z gazetą "Wiedomosti" dyrektor generalny "Komsomolskiej Prawdy" Władimir Sungorkin. - Głównie uderzy w media opozycyjne, prawdopodobnie władza chce stworzyć listę mediów, finansowanych z zagranicy, by wiedzieć, w czyjej strefie wpływów się znajdują - stwierdza dziennikarz.
Z kolei Natalia Sindiejewa, dyrektor generalna niezależnej telewizji Dożd', uważa, że wszelkie ograniczenia na rynku mediów są szkodliwe. Telewizja Dożd' otrzymywała finansowanie z fundacji Borysa Zimina "Środowisko", jednak latem fundacja ogłosiła o samorozwiązaniu po tym, jak została uznana za "obcego agenta".
- W Rosji szczyt finansowania mediów z zagranicy przypadł na lata 90. i początek lat dwutysięcznych, obcokrajowcy dawali pieniądze na zakup sprzętu, ale teraz w regionach niemal nikt nie otrzymuje zagranicznych grantów - mówi z kolei sekretarz Związku Dziennikarzy Rosji Władimir Kasiutin stwierdzając, że ustawa będzie stosowana "punktowo".
Autor: asz\mtom / Źródło: "Wiedomosti"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock