Raport specjalnego prokuratora USA Roberta Muellera nie zawiera nic nowego, co miałoby potwierdzić oskarżenia o ingerencję Rosji w amerykańskie wybory - oświadczył w poniedziałek rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow. Rosyjskie MSZ uznało, że wniosek w raporcie "po prostu nie mógł być inny".
Specjalny prokurator Robert Mueller oficjalnie zakończył śledztwo w piątek i przekazał raport prokuratorowi generalnemu Williamowi Barrowi. Ten w niedzielę po południu przekazał przywódcom Kongresu i mediom podsumowanie ustaleń blisko dwuletniego dochodzenia Muellera.
Pieskow: raport prokuratora Muellera nie zawiera nic nowego
- Widzieliśmy taki wyciąg, streszczenie "raportu Muellera", które swoją drogą niczego nowego nie mówi, z wyjątkiem uznania braku jakiejkolwiek zmowy "Moskwy i sztabu wyborczego prezydenta USA Donalda Trumpa" - powiedział w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
- Zarzuty, które nadal padają pod adresem Rosji, odnoszące się do ingerencji w procesy wyborcze w USA, uważamy niezmiennie za pozbawione podstaw, jako że nawet ta krótka informacja zawarta w wyciągu z raportu Muellera jest pozbawiona podstaw - dodał.
Zapewnił, że jego kraj "nie ingerował w wewnętrzne sprawy innych krajów, w tym Stanów Zjednoczonych i ich procesu wyborczego". - My nie ingerujemy i nie planujemy się wtrącać, tak jak sami jesteśmy przeciwni ingerencji innych krajów w nasze sprawy wewnętrzne - powiedział Pieskow.
Przywołał powiedzenie, że "trudno znaleźć czarnego kota w ciemnym pokoju, szczególnie jeśli go tam nie ma". - Mijają wieki, a za oceanem, niestety, wciąż tego nie rozumieją - oznajmił rzecznik Władimira Putina.
Rosyjskie MSZ: dwa lata na zaprzeczenie fałszywce
Ustalenia raportu Muellera skomentowało też Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji. "Główny wniosek – o braku zmowy między sztabem wyborczym Donalda Trumpa i Rosją – po prostu nie mógł być inny" – oświadczyło w komunikacie. Wyraziło zdziwienie, że sztab prawników, agentów FBI i innych ekspertów potrzebował prawie dwóch lat na "zaprzeczenie oczywistej fałszywce".
Jak podkreślił resort dyplomacji, Moskwa już od pojawienia się pierwszych sugestii o rosyjskiej ingerencji w wybory w USA twierdziła, że są one całkowicie zmyślone, i domagała się podania faktów na ich potwierdzenie. "Śledztwo Muellera także nie przyniosło żadnych dowodów na udział Moskwy w słynnych atakach cybernetycznych i innych próbach 'podkopania amerykańskiej dyplomacji'” – napisano.
"Miejmy nadzieję, że z czasem w Waszyngtonie zdobędą się na odwagę i oficjalnie przyznają, że nie tylko nie było żadnej 'zmowy', ale wszystkie insynuacje dotyczące 'rosyjskiej ingerencji' są pozbawionym podstaw nikczemnym pomówieniem, wymyślonym w celu wykorzystania w wewnątrzpolitycznej walce w USA” – oceniło rosyjskie MSZ.
Brak dowodów w raporcie Muellera
W piątek Robert Mueller zakończył śledztwo w sprawie ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w 2016 roku i przekazał poufny raport końcowy z dochodzenia ministerstwu sprawiedliwości.
Departament Sprawiedliwości USA podał w niedzielę, że Mueller nie znalazł dowodów na to, że sztab Trumpa "uczestniczył w zmowie lub koordynował działania" z Rosją w celu wpłynięcia na wynik wyborów prezydenta USA w 2016 roku.
W czterostronicowym liście do Kongresu, przekazanym również mediom, prokurator generalny William Barr podkreślił, że raport Muellera "nie oczyszcza" prezydenta z zarzutu utrudniania działań wymiaru sprawiedliwości, lecz "podaje dowody po obu stronach tego pytania".
Trump: to polowanie na czarownice
Prezydent Trump wielokrotnie podkreślał, że nie było żadnej zmowy z Rosjanami w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku. Zarzucał Demokratom, a także zespołowi Muellera "polowanie na czarownice".
Podczas swego śledztwa prokurator specjalny postawił w stan oskarżenia ponad 30 osób, w tym z otoczenia Trumpa.
Autor: ft//rzw//kwoj / Źródło: PAP