Rosyjscy obrońcy praw człowieka z organizacji Gulagu.net poinformowali, że pilotowi śmigłowca Mi-8, który przeszedł na stronę sił ukraińskich, grozi niebezpieczeństwo. "Oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU ujawnili, że otrzymali rozkaz jego wyeliminowania" - przekazał na kanale Telegram Gulagu.net.
W poniedziałkowym wpisie Gulagu.net poinformował, że oficerowie GRU wypowiadali się w programie państwowej telewizji Rossija-1. Ujawnili, że "otrzymali rozkaz wyeliminowania dowódcy rosyjskiego Mi-8 Maksima Kuzminowa, który w sierpniu wylądował swoim śmigłowcem w Ukrainie".
ZOBACZ TEŻ: Atak Rosji na Ukrainę. Relacja w tvn24.pl
W programie tym - jak zaznacza Gulagu.net - propagandowy dziennikarz Siergiej Zienin nazywa Kuzminowa "zdrajcą Ojczyzny" i "padlinożercą". Oficerowie wywiadu wojskowego GRU deklarują z kolei, że "odnajdą tę osobę i ukarzą ją z całą surowością prawa za zdradę stanu". W programie pada także stwierdzenie, że Kuzminow "nie dożyje procesu sądowego".
Wyzwanie dla rosyjskich i ukraińskich służb
Zdaniem rosyjskich obrońców praw człowieka, twierdzenia oficerów GRU są "otwartym wyzwaniem zarówno dla rosyjskich, jak i ukraińskich służb".
"Oczywiście w najbliższej przyszłości w Kijowie nie wylądują rosyjscy wywiadowcy, aby zabić uciekiniera (nie ma wśród nich kamikadze), ale prezydent Władimir Putin i jego lokaje mogą spróbować przekupić kogoś w Ukrainie i zapłacić za to ogromne pieniądze z rosyjskiego budżetu" - podał Gulagu.net. Podkreślił jednocześnie, że zadaniem władz ukraińskich jest zapewnienie pilotowi należytej ochrony, "jeśli już zdecydowały się na nagłośnienie tej historii".
Operacja "Sinica"
Pod koniec sierpnia ukraiński wywiad wojskowy poinformował o przeprowadzeniu operacji "Sinica", w wyniku której pilot rosyjskiego śmigłowca Mi-8 został zmuszony do wylądowania w obwodzie charkowskim. Operacja była przygotowywana przez ponad pół roku.
Śmigłowiec Mi-8 był załadowany elementami wyposażenia rosyjskich myśliwców Su-27 i Su-30SM, przeznaczonymi dla armii rosyjskiej.
Służby podały, że pilot Mi-8 i jego rodzina przebywają na terytorium Ukrainy. Kuzminow mówił dziennikarzom w Kijowie, że sam zaproponował ukraińskim służbom, że się podda. Nie chciał walczyć. Wyznał, że będąc w Ukrainie, nadal chciałby latać.
"Wolny człowiek, w wolnym kraju"
Na początku września, w rozmowie z niezależną rosyjską internetową telewizją Nastojaszczeje Wriemia przedstawiciel ukraińskiego wywiadu Andrij Jusow powiedział, że 28-letni Maksim Kuzminow jest "wolnym człowiekiem w wolnym kraju". Jusow przypomniał, że w Ukrainie została przyjęta ustawa, która dotyczy m.in. żołnierzy rosyjskich, przechodzących na stronę sił ukraińskich. Zakłada ona, że tacy żołnierze otrzymują odpowiednie gwarancje bezpieczeństwa, w tym nowe dokumenty i wynagrodzenie.
- Trzeba jednak jasno zrozumieć, że w przypadku tej operacji motywy pilota były zdecydowanie niehandlowe. Nie chodziło o pieniądze, ponieważ piloci są już dość zamożną kategorią personelu wojskowego, jeśli mówimy o armii rosyjskiej - dodał Jusow. Pytany o przyszłość Kuzminowa nie wykluczył, że będzie on walczył w szeregach ukraińskich sił zbrojnych przeciwko reżimowi Putina.
Źródło: Gulagu.net, Current Time, tvn24.pl