Kto stoi za zamachem, w którym zginęła Daria Dugina? Rosyjska FSB oświadczyła w poniedziałek, że "zbrodnię przygotowały i przeprowadziły ukraińskie służby specjalne". Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak zapewnił, że Kijów nie ma z tym nic wspólnego. Sprawę komentowali w TVN24 Jerzy Haszczyński z "Rzeczypospolitej" i reportażysta Jacek Hugo-Bader.
29-letnia Daria Dugina, córka i współpracowniczka Aleksandra Dugina, ideologa rosyjskiego imperializmu i zwolennika inwazji na Ukrainę, zginęła w sobotę wieczorem pod Moskwą, gdy eksplodował jej samochód. Dugin miał zdecydować w ostatniej chwili, że pojedzie innym autem.
Oświadczenie Rosjan
Rosyjska FSB oświadczyła w poniedziałek, czyli niespełna dwa dni po śmierci Darii Duginy, że "zbrodnię przygotowały i przeprowadziły ukraińskie służby specjalne". Jako osobę podejrzaną o wykonanie zamachu wskazano Natalię Wowk, obywatelkę Ukrainy. Według oświadczenia służb Wowk wjechała do Rosji razem z 12-letnią córką i wynajęła mieszkanie w domu, w którym mieszkała Dugina. Po zamachu - jak twierdzą Rosjanie - wyjechała do Estonii.
Do śmierci Duginy odniósł się także Kreml. "Zbrodnia przerwała życie Darii Duginy, błyskotliwej, utalentowanej osoby o prawdziwym rosyjskim sercu" - napisano w oświadczeniu.
Czytaj więcej: Jej samochód wybuchł pod Moskwą. Kim była Daria Dugina?
Doradca Zełenskiego: Ukraina nie ma nic wspólnego z tym zamachem
Doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak zapewnił, że Kijów nie ma nic wspólnego z zamachem, a Ukraina "nie jest państwem terrorystycznym". Dodał, że "propaganda Rosji żyje w fikcyjnym świecie".
BBC pisze, że Daria Dugina była córką człowieka, który jest określany jako "mózg Putina" i "od dawna wyraża antyzachodnią, ultranacjonalistyczną filozofię, która uczyniła go znaczącą postacią w Moskwie".
Przytacza też wypowiedź rosyjskiej analityczki Jekateriny Shulman, która zwraca uwagę na wybuch gniewu wśród prokremlowskich komentatorów. "Reakcja była natychmiastowa. Wygląda na to, że czekali na coś takiego" - powiedziała, cytowana przez portal brytyjskiego nadawcy. Jak dodała, bez względu na to, kto jest odpowiedzialny za to zabójstwo, "może być ono wykorzystane do wywołania oburzenia publicznego w kraju, aby usprawiedliwić jeszcze bardziej aktywne działania represyjne ze strony państwa".
Hugo-Bader: to może być zwiastun tego, że Rosja chce zaostrzyć kurs
O tym, kto może stać za śmiercią Darii Duginy, dyskutowali w programie "Tak jest" w TVN24 Jacek Hugo-Bader, reportażysta związany z "Gazetą Wyborczą", autor książek o Rosji oraz Jerzy Haszczyński z "Rzeczpospolitej". Komentowali między innymi głoszoną przez FSB tezę, że za zabójstwem stoją ukraińskie służby specjalne.
- Na kilometr mi to śmierdzi akcją pijarowską, żeby przypisać Ukraińcom tę czarną legendę - mówił Hugo-Bader.
Jego zdaniem "w wielu miejscach na świecie ludzie gotowi są w to uwierzyć".
Według reportażysyty "to może być zwiastun tego, że Rosja chce zaostrzyć kurs." - Trzeba znaleźć na to pretekst - "ukraińscy terroryści uderzają w sercu Rosji, w Moskwie" i że "każdy może być ofiarą". To zdarzało się w historii już setki razy, trzeba dać powód do tego, co za chwileczkę zrobimy, co mamy w głowie - zwracał uwagę.
Haszczyński o oświadczeniu FSB: mam daleko posunięte wątpliwości
Tezę FSB komentował też Jerzy Haszczyński. - Upłynęło bardzo mało czasu, FSB przy innych bardzo ważnych morderstwach o charaktrze politycznym wieleset czy nawet tysięcy dni nie potrafiła wskazać zabójców, a służby dysponowały takimi samymi możliwościami jak teraz - powiedział. - Dlatego mam daleko posunięte wątpliwości, czy można w to wierzyć - dodał. Stwierdził, że "to, że FSB natychmiast zrzuca odpowiedzialność na obywatelkę Ukrainy, która ma być ponoć przedstawicielką ukraińskich służb, brzmi bardzo wątpliwie", zwłąszcza w kontekście dochodzeń po zabójstwach rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej i rosyjskiego opozycjonisty Borysa Niemcowa.
Źródło: TVN24, PAP, BBC