Rosyjskie MSZ wezwało "na dywanik" ambasadora Francji, a także przedstawicieli ambasad Niemiec i Szwecji - podały agencje Interfax i RIA Nowosti. Wezwanie ma związek z wprowadzonymi unijnymi sankcjami w związku z próbą otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
- Dziś w MSZ, o godzinie 11.00 (godz. 9 w Polsce), w związku z wprowadzeniem antyrosyjskich sankcji przez UE, wezwano szefów placówek dyplomatycznych Niemiec, Francji i Szwecji - powiedziała we wtorek agencji Interfax rzeczniczka MSZ w Moskwie Maria Zacharowa.
W październiku Unia Europejska objęła sankcjami szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandra Bortnikowa, wiceministrów obrony Aleksieja Kriworuczenkę i Pawła Popowa, pełnomocnika prezydenta w Syberyjskim Okręgu Federalnym Siergieja Mieniajłę, pierwszego zastępcę szefa administracji prezydenckiej, byłego premiera Siergieja Kirijenkę i szefa zarządu polityki wewnętrznej w Administracji Prezydenta Andrieja Jarina. Restrykcjami został objęty także Państwowy Instytut Naukowo-Badawczy Chemii Organicznej i Technologii (GosNIIOChT) w Moskwie.
W Brukseli uzasadniono, że restrykcje zostały nałożone na osoby odpowiedzialne za próbę otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
"Uważamy za kategorycznie niedopuszczalne, aby Unia Europejska podejmowała nielegalne środki ograniczające wobec wielu naszych rodaków pod pretekstem ich rzekomego udziału w incydencie z obywatelem Rosji A. Nawalnym, na sugestię jej czołowych państw członkowskich" - głosi wtorkowy komunikat MSZ w Moskwie.
"Kraje, które zainicjowały ten krok, nie dostarczyły dowodów w tej sprawie nie tylko władzom Rosji, pomimo naszych wielokrotnych apeli, ale nawet ich własnym partnerom z UE" - podał resort i poinformował, że Rosja "rozszerzy listę przedstawicieli państw Unii Europejskiej, którym został zakazany wjazd na rosyjskie terytorium". Nazwisk osób, które trafiły na rozszerzoną czarną listę, nie podano.
Podał się za doradcę Patruszewa
Rosyjskie media odnotowały, że europejscy dyplomaci zostali wezwani do MSZ dzień po opublikowaniu przez Nawalnego nagrania rozmowy telefonicznej z funkcjonariuszem FSB, który miał być zamieszany w próbę jego otrucia i rzekomo do tego się przyznał.
Nawalny twierdził, że dodzwonił się do kilku funkcjonariuszy używając specjalnej aplikacji. Przedstawiał się jako Maksim Ustinow, który jest doradcą byłego szefa FSB Nikołaja Patruszewa. "Aplikacja sprawiła, że pojawił się numer telefoniczny, którego funkcjonariusze FSB używali w kontaktach z wysokiej rangi oficerami służb" - przekazał opozycjonista.
Krytykujący rządy prezydenta Rosji Władimira Putina bloger i prawnik Aleksiej Nawalny został hospitalizowany 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy. Dwa dni później, na żądanie rodziny, został przetransportowany do kliniki Charite w Berlinie. Po jego badaniach przedstawiciele niemieckich władz poinformowali, że "testy toksykologiczne próbek krwi Nawalnego przeprowadzone przez laboratorium Bundeswehry dały jednoznaczny dowód: opozycjonista został otruty przy użyciu środka z grupy nowiczoków", toksycznych substancji paralityczno-drgawkowych.
Źródło: Interfax, RIA Nowosti, mid.ru
Źródło zdjęcia głównego: NVO/Wikimedia CC BY 2.0