- Nie wyobrażam sobie, żeby mógł przeprowadzić taką operację. On jedynie niósł broń i po prostu szedł. Nie strzelał z niej - przekonuje w wywiadzie udzielonym Sky News matka Saifedina Rezguiego. Uzbrojony w kałasznikowa 23-latek zamordował pod koniec czerwca 38 turystów wypoczywających w tunezyjskim kurorcie Susa. Materiał programu "Polska i świat".
26 czerwca Saifedin Rezgui, 23-letni student uniwersytetu w Kairuan, pojawił się uzbrojony w kałasznikowa na plaży w tunezyjskim kurorcie Susa. Otworzył ogień, zabijając 38 osób, w większości brytyjskich turystów. Sam zginął zastrzelony przez policję.
Szok po ataku wciąż nie mija. Tunezję opuszczają kolejni turyści - wyjazd do tego kraju odradzają resorty spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Danii.
Dwa tygodnie po zamachu w Susie na rozmowę z dziennikarką telewizji Sky News zgodzili się rodzice zamachowca.
Ostatni dzień
Matka 23-latka, Radhia Manai, wspomina, że gdy wróciła tamtego dnia z pracy, Saifedin grał z bratem w gry komputerowe.
- Wziął prysznic i przebrał się. Podszedł do mnie i powiedział: mamo, idę się spotkać z kolegami. Potrzebuję dziesięciu dinarów. Przytulił mnie i pocałował, a potem wyszedł. Od tamtej pory go nie widziałam - relacjonuje.
Następnego dnia w domu pojawiła się policja. - Nie mieliśmy pojęcia, co się stało. Myślałam, że jest z kolegą w Tunisie. Nie mogłam w to uwierzyć. Nawet teraz, przysięgam, nie wierzę, że to się stało - mówi Radhia.
Dwie twarze
Rodzice pokazują dziennikarce zdjęcia Saifedina. Mówią, że uwielbiał piłkę nożną, trenował taniec, studiował, dużo czytał. Wieczorami pracował w kawiarni - chciał zarobić na studia we Francji. W domu nie mówił o religii.
Znajomi ze szkoły twierdzą jednak, że chłopak miał również mroczną stronę, bywał agresywny. Angażował się politycznie i religijnie, widać go na zdjęciach z wieców grup powiązanych z Państwem Islamskim.
- Przez cztery lata studiował na uniwersytecie w Kairuan, nigdy nie opuścił żadnych zajęć - podkreśla ojciec 23-latka. - Ludzie mówią, że spędził dwa lata, szkoląc się w Libii. Ale jak miał to zrobić? - pyta.
Przekonanie o niewinności
Rodzice uważają, że Saifedin został wrobiony w zbrodnię.
- Nie wyobrażam sobie, żeby mógł przeprowadzić taką operację. On jedynie niósł broń i po prostu szedł. Nie strzelał. Chcę wiedzieć, kto strzelał i kto go wrobił - mówi jego matka.
- Niech Bóg ma w opiece tych, którzy zginęli. Niech Bóg ma w opiece mojego syna. On nie był do tego zdolny. Oszukali go źli ludzie, a Bóg da mu to, na co zasłużył - dodaje ojciec.
Autor: kg//plw / Źródło: tvn24, Sky News