To było trzęsienie ziemi, jakiego polski futbol nie doświadczył od lat, dramat rozegrany w dwóch aktach. Był niedzielny wieczór, krótko po 21. Świat wielkiego sportu dochodził jeszcze do siebie po epickim, być może najlepszym w historii finale Rolanda Garrosa i szykował się do kolejnego show, które w finale piłkarskiej Ligi Narodów mieli stworzyć Hiszpanie i Portugalczycy.
I wtedy szok - komunikat, w który trudno było uwierzyć. Decyzją selekcjonera Probierza Lewandowski traci opaskę kapitańską kadry na rzecz Piotra Zielińskiego - napisano w oświadczeniu Łączy nas Piłka. Zaskakiwał fakt, że piłkarz, który przewodził drużynie od 2014 roku, zostaje zdegradowany tak po prostu. Przy pomocy wpisu w mediach społecznościowych. Bez podania powodów. Konsternacja.
A to, co rozgrzało do czerwoności, dopiero nadeszło. 40 minut po oświadczeniu piłkarskiej federacji do kontrataku przeszedł Lewandowski. I nie brał jeńców. Z Probierzem poszedł na otwartą wojnę, deklarując, że w jego kadrze już nie zagra.
Czy całe to szaleństwo i eskalacja konfliktu to pokłosie rezygnacji Lewandowskiego z czerwcowego zgrupowania kadry z powodu zmęczenia sezonem? Czy rzeczywiście piłkarz, który zapracował na status legendy kadry, dowiedział się o swojej degradacji przez telefon, mimo że kilkadziesiąt godzin wcześniej widział się z selekcjonerem w Chorzowie przy okazji meczu Polski z Mołdawią, w którym obaj żegnali Kamila Grosickiego? Te kulisy odkrywać będziemy długimi tygodniami, a nie ma pewności, że pełen obraz kiedykolwiek poznamy.
Lewandowski zagrał w kadrze 158 razy, czym ustanowił jej rekord. Strzelił 85 goli. Oczywiście - rekord. W roli kapitana wyprowadził kolegów na murawę 92 razy. Bez zaskoczenia - nikt nie dokonywał tego częściej. Słowem - legenda.
Legenda, która być może nie doczeka się filmowego zakończenia tej historii. Ale to w dziejach piłki zdarzało się już w przypadku nawet większych gwiazd niż Lewandowski. Oto historie, które kibicowskie emocje rozpalały najmocniej.
Leo Messi - historia o frustracji
Tej opowieści nie można rozpocząć od nikogo innego niż Leo Messiego, być może najwybitniejszego piłkarza w historii. Bo choć dziś Argentyńczyk ma w ojczyźnie status absolutnego bohatera, piłkarskiego Boga, to jego droga na szczyt była katorgą.