Pocisk odpalony z terytorium południowego Libanu spadł na terytorium Izraela. Prawdopodobnie jest to dzieło wspierających Syrię bojówek, które mogą próbować wprowadzić w życie słowa o "odwecie" Damaszku za izraelskie naloty. Kilka godzin wcześniej rakiety poleciały z południowego Libanu na Bejrut.
Rakieta wycelowana w Izrael została wystrzelona z okolic miejscowości Mardż Ujun na południu Libanu, położonej około 10 kilometrów od granicy z Izraelem. Terytorium, z którego wystartował pocisk, jest od lat pod kontrolą Hezbollahu, radykalnej religijnej bojówki wrogiej Państwu Żydowskiemu.
Niczyje uderzenie
Informacje o ataku pochodzą ze źródeł nieoficjalnych w izraelskim wojsku. Oficjalnego potwierdzenia nie ma. Izraelskie media donoszą jednak o silnej eksplozji w okolicy miejscowości Metulla na północ od Kirjat Szmona przy granicy z Libanem. Nie ma informacji o ofiarach. Do odpalenia rakiety nikt się nie przyznał, ale z dużym prawdopodobieństwem było to dzieło Hezbollahu, który sprawuje niemal wyłączną kontrolę nad południowym Libanem i posiada na tym terenie rozsiane liczne wyrzutnie rakietowe wycelowane w Izrael. Libańska bojówka dopiero co oficjalnie oświadczyła, że przystąpiła do syryjskiej wojny domowej po stronie reżimu Baszara el-Asada. Rząd w Damaszku zapowiedział natomiast po serii nalotów izraelskich na cele wojskowe w Syrii, że "w swoim czasie i swoim sposobem" na nie odpowie. Być może jednym z sposobów reakcji będą "bezpańskie" ataki rakietowe.
Wojna ponad granicami
Kilka godzin wcześniej w Libanie przeprowadzono inny atak rakietowy, którego celem była stolica kraju, Bejrut. Pociski spadły na południową dzielnicę miasta, uznawaną za bastion Hezbollahu. Kilka osób zostało rannych. Do ataku nikt się nie przyznał, ale swoim oświadczeniem o zdecydowanym wsparciu Asada Hezbollah przysporzył sobie liczne grono nowych wrogów, którzy stoją za rebelią przeciw syryjskiemu reżimowi. Być może atak na dzielnicę bojówki jest formą ostrzeżenia lub odwetu. Jeden z syryjskich rebeliantów powiedział libańskiej telewizji, że uderzenie ma dać do zrozumienia władzom Libanu, aby "okiełznały" Hezbollah. Jest to jednak zadanie zdecydowanie ponad siły Bejrutu. - W najbliższych dniach będzie więcej uderzeń. To ostrzeżenie - stwierdził Ammar Al-Wawi. Najnowsze wydarzenia w sposób jasny pokazują, iż decyzja Hezbollahu o oficjalnym wsparciu Asada (nieoficjalnie działo się to już od miesięcy) spowodowała ostatecznie "przelanie się" syryjskiej wojny domowej do Libanu.
Autor: mk\mtom\k / Źródło: reuters, pap