W Helsinkach rozpoczął się w proces trzech funkcjonariuszy fińskiej policji, w związku z wpisaniem prezydenta Rosji Władimira Putina do krajowego rejestru podejrzanych o przestępstwa. Policjantom zarzucono zaniedbanie obowiązku odpowiedniej kontroli danych wprowadzanych do systemu.
Fińska prasa ujawniła w 2013 roku, że nazwisko Putina pojawiło się w poufnym rejestrze obejmującym osoby podejrzewane o przestępstwa, za które grozi ponad sześć miesięcy więzienia. Podczas śledztwa ustalono, że prezydent Rosji został tam umieszczony, ponieważ miał być zaangażowany w działalność zorganizowanej przestępczości w swoim kraju.
Putin miał podejść do sprawy "z ironią"
Doniesienia mediów wywołały skandal. Żyjący pod bokiem potężnego sąsiada Finowie starają się nie drażnić Rosji bez potrzeby, a wielu Finów jest zwolennikami utrzymywania poprawnych stosunków z tym krajem nawet kosztem osłabienia więzi z Zachodem. Policja musiała więc przepraszać za "poważny błąd". Prokurator Jarmo Hirvonen wyjaśnił, że osobie odpowiedzialnej za przygotowanie rejestru i dwóm wysokim rangą policjantom grozi grzywna za to, że niedostatecznie kontrolowali dokumentację. - Nie zamierzamy jednak dokonać rewizji wszystkich nazwisk błędnie wpisanych do rejestru, gdyż jest ich bardzo dużo. Nazwisko Putina to tylko jedno z nich - podkreślił. Według rzecznika Kremla prezydent Rosji przyjął informację o pojawieniu się jego nazwiska w dokumentacji "z ironią" i nie domagał się podjęcia działań przeciwko policjantom.
Autor: mk//rzw / Źródło: PAP