Zatrzymana podczas puczu noblistka z zarzutami. Za "nielegalne krótkofalówki" grożą jej trzy lata więzienia

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, BBC

Birmańska policja postawiła kilka zarzutów zatrzymanej w poniedziałek podczas wojskowego puczu noblistce Aung San Suu Kyi. Oskarżony został także prezydent U Win Myint. Wcześniej media podały, że 400 zatrzymanych podczas puczu osób, w tym posłów Narodowej Ligi dla Demokracji (NLD), uwolniła birmańska armia. Odsunięta od władzy partia poinformowała w środę o nalotach na jej biura.

W poniedziałek nad ranem armia Mjanmy przejęła władzę w kraju. Zatrzymano liderów Narodowej Ligi dla Demokracji (NLD) – partii, która wygrała listopadowe wybory parlamentarne. Wśród nich jest prezydent kraju U Win Myint i noblistka Aung San Suu Kyi. Obydwoje znajdują się w areszcie domowym w stolicy kraju, Naypyidaw.

Wojsko przejęło władzę, tłumacząc to jako odpowiedź na fałszerstwa, do których miało dojść podczas wyborów. NLD rządziła Birmą od 2015 roku – pierwszych powszechnych wyborów od rozwiązania w 2011 r. junty wojskowej, która rządziła krajem przez poprzednie 50 lat.

Zarzuty dla noblistki i prezydenta

W środę BBC poinformowało, że policja w Mjanmie postawiła przywódczyni partii NLD Aung San Suu Kyi zarzuty, które dotyczą naruszenia przepisów związanych z importem i eksportem oraz posiadania nielegalnych urządzeń komunikacyjnych. W dokumencie policyjnym stwierdzono, że Suu Kyi nielegalnie przywoziła i używała sprzętu komunikacyjnego w postaci krótkofalówek, które znaleziono w jej domu. Grożą jej za to trzy lata więzienia.

Policja wnioskuje o areszt noblistki do 15 lutego z powodu konieczności "przesłuchiwania świadków, przedstawiania dowodów i zasięgania porady prawnej po przesłuchaniu oskarżonego".

Zatrzymany prezydent U Win Myint również został oskarżony. W jego przypadku ma chodzić o złamanie przepisów dotyczących zakazu zgromadzeń w czasie pandemii COVID-19. Miał spotykać się ze swoimi zwolennikami podczas kampanii wyborczej.

Ani prezydent, ani Suu Kyi nie zabrali głosu od poniedziałkowego puczu wojska.

Naloty na biura NLD

Odsunięta od władzy partia NLD poinformowała w środę o nalotach na jej biura. Partia napisała na Facebooku, że naloty rozpoczęły się we wtorek, w niektórych przypadkach włamywano się do nich siłą. Zabierano dokumenty i komputery, w tym laptopy.

NLD wezwała wojskowe władze do zaprzestania "nielegalnych działań".

400 wypuszczonych osób, liderka partii i prezydent prawdopodobnie wciąż w areszcie domowym

Wcześniej w środę japońska agencja prasowa Kyodo, powołując się na niewymienionych z nazwiska parlamentarzystów, przekazała, że wojskowi wypuścili 400 osób i nakazali im powrót do domów. O uwolnieniu posłów informował również portal Irrawaddy z Mjanmy.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Siły zbrojne Mjanmy, Tatmadaw, ogłosiły we wtorek utworzenie Rady Zarządzania Państwem kierowanej przez przywódcę puczu gen. Min Aung Hlainga. Będzie ona pełnić najwyższą władzę w kraju podczas stanu wyjątkowego, który ma obowiązywać przez rok. Jej zadaniem jest m.in. organizacja zapowiedzianych przez wojsko nowych wyborów.

Generał oświadczył we wtorek, że przejęcie władzy przez armię było nieuniknione, ponieważ komisja wyborcza odrzuciła skargi na rzekome nieprawidłowości w głosowaniu.

Protest przeciw puczowi. Szpitale grożą wstrzymaniem pracy

Tymczasem w Rangunie, największym mieście Birmy, ludzie trąbili we wtorek klaksonami i tłukli w patelnie, by wyrazić sprzeciw wobec puczu. Personel dziesiątków szpitali w całym kraju groził wstrzymaniem pracy w akcie protestu przeciwko dyktaturze wojska.

Udział w strajku zapowiedzieli także pracownicy innych instytucji medycznych, w tym urzędu nadzoru żywności i leków oraz Narodowego Laboratorium Zdrowia, jednego z kluczowych ośrodków prowadzących testy na koronawirusa – przekazał portal magazynu "Frontier Myanmar". Gazeta oceniła, że strajk personelu medycznego może być pierwszym poważnym wyzwaniem dla wojskowego reżimu.

Reuters: MWF wysłał do Mjanmy przed zamachem stanu 350 milionów dolarów w gotówce

Agencja Reutera poinformowała we wtorek, że w ubiegłym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy wysłał 350 milionów dolarów w gotówce do rządu Mjanmy w ramach pakietu pomocy krajowi w walce z pandemią COVID-19. Po przejęciu władzy przez wojsko nie jest jasne, co stanie się z pieniędzmi.

"Uważnie śledzimy rozwój wydarzeń. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni wpływem wydarzeń na gospodarkę i mieszkańców Mjanmy" - powiedział rzecznik MFW we wtorek w oświadczeniu przesłanym do agencji Reutera, potwierdzając, że płatność została zakończona w zeszłym tygodniu.

Fundusz podał w oświadczeniu, że pieniądze przyznane Mjanmie 13 stycznia miały pomóc w zaspokojeniu "pilnych potrzeb w zakresie bilansu płatniczego, zwłaszcza wsparciu rządowych środków naprawczych zapewniających stabilność makroekonomiczną i finansową oraz pomoc sektorom gospodarki i słabszym grupom".

- To nie jest program, który został wynegocjowany, nie ma warunkowości i nie ma perspektywicznych przeglądów z wypłatami powiązanymi z tymi przeglądami - powiedziała Stephanie Segal, była ekonomistka MFW i urzędniczka Departamentu Skarbu USA, obecnie z Centrum Strategii i Studiów Międzynarodowych w Waszyngtonie.

"Nie znam żadnego precedensu, w którym pieniądze zatwierdzone przez zarząd MFW mogą zostać wycofane"

- Nie znam żadnego precedensu, w którym pieniądze zatwierdzone przez zarząd MFW mogą zostać wycofane - dodała Segal. Od początku kryzysu COVID-19 w zeszłym roku MFW zapewnił finansowanie awaryjne 80 krajom.

Termin ostatniej wypłaty na rzecz Mjanmy był niefortunny, podały dwa źródła z MWF i wskazały na ryzyko związane ze stosowaniem ścieżki szybkiego finansowania, które daje rządom dużą swobodę w zakresie wydawania pieniędzy.

Najlepszym scenariuszem byłoby gdyby rząd Mjanmy, który wyłania się z obecnych zawirowań politycznych, wydał pieniądze zgodnie z przeznaczeniem, jeśli zamierza mieć produktywne relacje z Funduszem, stwierdziło jedno ze źródeł. Kontrahentem MFW w Mjanmie jest bank centralny.

Autorka/Autor:pp\mtom

Źródło: PAP, BBC

Tagi:
Raporty: