Przywódcy państw G7 w dokumencie końcowym szczytu w Taorminie na Sycylii zagrozili podjęciem dalszych kroków wobec Rosji, jeśli ta nie zrealizuje porozumienia z Mińska w sprawie Ukrainy. W komunikacie końcowym poruszono także sprawy klimatyczne i problem migracji.
Deklaracja przywódców USA, Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji, Niemiec, Japonii i Kanady liczy 39 punktów.
Uczestnicy szczytu G7 oświadczyli, że kryzys ukraiński może zostać rozwiązany jedynie poprzez pełne wprowadzenie przez wszystkie strony konfliktu zobowiązań z porozumień mińskich.
"Podkreślamy odpowiedzialność Federacji Rosyjskiej za konflikt oraz rolę, jaką musi odegrać, by przywrócić pokój i stabilność. Ponownie potępiamy nielegalną aneksję Półwyspu Krymskiego, potwierdzamy naszą politykę jej nieuznania, w pełni popieramy niepodległość Ukrainy, integralność terytorialną i suwerenność" - głosi komunikat.
Przywódcy siedmiu światowych potęg przypomnieli, że czas obowiązywania sankcji jest powiązany z pełną realizacją porozumienia z Mińska i poszanowania suwerenności Ukrainy. "Sankcje mogą zostać zniesione, kiedy Rosja zrealizuje swe zobowiązania" - napisali liderzy G7. Jednocześnie wyrazili gotowość podjęcia dalszych kroków restrykcyjnych, jeśli Rosja naruszy porozumienie.
W tekście jest też zapowiedź udzielania dalszej pomocy Ukrainie, by mogła wprowadzić konieczne reformy oraz apel do władz w Kijowie o postęp w tej sprawie.
G7 o migrantach
Przywódcy państw G7 zajęli się także kwestią migracji. Podkreślili w sobotę w komunikacie, że napływ migrantów wymaga podjęcia wspólnych wysiłków zarówno na poziomie krajów jak i międzynarodowym.
"Uznajemy, że zarządzanie napływem migrantów i jego kontrola, przy rozróżnieniu między uchodźcami i migrantami, wymaga zarówno pilnego, jak i dalekowzrocznego podejścia" - oświadczyli przywódcy siedmiu potęg gospodarczych świata.
Zapewnili, że rozumieją potrzebę "wspierania uchodźców tak blisko ich krajów ojczystych, jak to możliwe, i umożliwienia im bezpiecznego powrotu oraz zapewnienia im pomocy w odbudowie ich wspólnot".
"Uznając, że prawa człowieka przynależą wszystkim migrantom i uchodźcom, potwierdzamy jednocześnie suwerenne prawa państw, indywidualnie i zbiorowo, do kontrolowania własnych granic i ustalania polityki zgodnie z własnym interesem narodowym oraz narodowym bezpieczeństwem" - głosi dokument.
Przywódcy G7 zgodzili się także, że państwa mają wspólny obowiązek zarządzania falami migracji, ochrony uchodźców i migrantów, zwłaszcza tych najbardziej zagrożonych, jak kobiety i dzieci, a także wzmocnienia kontroli granic i procedury powrotów do krajów pochodzenia oraz przestrzegania prawa.
Jak wskazali, są to kroki niezbędne do zredukowania nielegalnej imigracji, walki z przemytem migrantów, handlem ludźmi, wyzyskiem i wszelkimi formami niewolnictwa.
"Będziemy stać na straży wartości pozytywnych aspektów bezpiecznej, uregulowanej i legalnej migracji, gdyż odpowiednio zarządzany napływ (migrantów) może przynieść ekonomiczne i społeczne korzyści zarówno krajom ich pochodzenia, jak i docelowym, a także samym migrantom i uchodźcom" - zadeklarowali przywódcy krajów G7.
W dokumencie jako priorytet wymieniono bezpieczeństwo, stabilność i zrównoważony rozwój państw Afryki. Znalazł się w nim też apel o inwestycje na tym kontynencie.
Dają czas Trumpowi
W jednym z ostatnich punktów dokumentu końcowego odniesiono się do podziałów w sprawie paryskiego porozumienia klimatycznego, które pojawiły się w czasie obrad. W komunikacie podkreślono, że sześć krajów grupy popierających porozumienie klimatyczne z Paryża daje Stanom Zjednoczonym czas na podjęcie decyzji, czy zrealizują jego postanowienia.
"Stany Zjednoczone Ameryki przechodzą proces rewizji swej polityki w sprawie zmian klimatycznych oraz porozumienia z Paryża i dlatego nie są w stanie przyłączyć się do konsensusu w tych kwestiach" - głosi dokument.
"Rozumiejąc ten proces, szefowie państw i rządów Kanady, Francji, Niemiec, Włoch, Japonii i Zjednoczonego Królestwa oraz przewodniczący Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej potwierdzają swe mocne zobowiązanie na rzecz szybkiego wprowadzenia porozumienia paryskiego" - napisano w komunikacie.
Prezydent USA Donald Trump zapowiedział na Twitterze, że decyzję w sprawie porozumienia przewidującego ograniczenie emisji gazów cieplarnianych podejmie w przyszłym tygodniu.
Pjongjang "poważnym zagrożeniem dla pokoju"
W punkcie dotyczącym handlu, kolejnej spornej kwestii na szczycie G7, znajduje się zobowiązanie na rzecz utrzymania otwartych rynków i walki z protekcjonizmem, a także z "wszelkimi niewłaściwymi praktykami handlowymi".
Odnosząc się do prób rakietowych przeprowadzanych przez Koreę Północną, sygnatariusze komunikatu ocenili, że kraj ten stanowi "poważne zagrożenie dla pokoju i międzynarodowej stabilności" oraz wyrazili gotowość do zastosowania dalszych sankcji wobec reżimu w Pjongjangu.
Wśród priorytetów wymienili także działania na rzecz pobudzania wzrostu gospodarczego i zatrudnienia. Obecne ożywienie gospodarcze uznano za umiarkowane i poniżej potencjału wielu krajów.
"Nie ukrywamy różnic z USA"
Gospodarz spotkania, premier Włoch Paolo Gentiloni, powiedział na konferencji prasowej, że dyskusja na szczycie w Taorminie była "prawdziwa i bardziej intensywna niż przy innych takich okazjach". Za najważniejszy rezultat obrad uznał przyjętą w piątek deklarację o wspólnym zaangażowaniu w walkę z terroryzmem.
Odnosząc się do kontrowersji związanych z nową amerykańską administracją, Gentiloni zapewnił: - Nie ukrywamy różnic z USA. Wynikły one jasno z naszych dyskusji - zauważył. Zapytany, czy formuła takich szczytów nie jest już nieprzydatna, włoski premier odparł: - Absolutnie nie.
Szczyt G7 odbył się na sześć tygodni przed spotkaniem przywódców G20, którego gospodarzem są w tym roku Niemcy.
Autor: bpm,pk//rzw / Źródło: PAP