Piątkowa wizyta burmistrza Nowego Jorku Zohrana Mamdaniego w Gabinecie Owalnym Białego Domu przebiegła zaskakująco przyjaźnie.
Donald Trump "lubi zwycięzców i kocha Nowy Jork" - komentuje "Guardian" dodając, że jedno i drugie było dobrze widać podczas piątkowego spotkania. Obaj politycy, którzy do niedawna rzucali pod swoim adresem ostre słowa, podkreślali priorytety, które ich łączą - w tym chęć obniżenia kosztów życia w "mieście, które nigdy nie śpi".
- Mamy jedną wspólną cechę - chcemy, aby nasze miasto, które kochamy, rozwijało się jak najlepiej - powiedział dziennikarzom prezydent USA po rozmowie z Mamdanim.
- Myślę, że J.D. Vance jest zazdrosny - żartował dziennikarz Fox News Brian Kilmeade po spotkaniu Trump - Mamdani.
Trump groził Mamdaniemu. "Wszyscy się zmieniają"
Ta zmiana retoryki z pewnością wprawiła w zdziwienie niejednego obserwatora amerykańskiej sceny politycznej. Trump podczas kampanii wyborczej w Nowym Jorku oficjalnie poparł byłego gubernatora stanu Nowy Jork Andrew Cuomo, a Mamdaniego - określającego się mianem demokratycznego socjalisty - wyzywał od komunistów i groził, że jeśli wygra, zamknie kurek z pieniędzmi dla Nowego Jorku.
W sierpniu we wpisie na Truth Social Trump ostrzegał, że Mamdani "będzie miał problemy z Waszyngtonem, jakich nie miał żaden burmistrz w historii naszego niegdyś wspaniałego miasta". "Pamiętajcie, że potrzebuje ode mnie pieniędzy, jako prezydenta, aby spełnić wszystkie swoje fałszywe komunistyczne obietnice" - pisał kilka miesięcy temu prezydent USA.
Tymczasem w piątek, pytany przez dziennikarzy o swoje ostre wypowiedzi pod adresem Mamdaniego, Trump stwierdził, że burmistrz elekt "ma swoje poglądy", lecz dodał, że "wszyscy się zmieniają", tak jak i on sam. Zaprzeczył też, by Mamdani, pierwszy muzułmański burmistrz Nowego Jorku, był dżihadystą, wbrew temu, co zarzucali mu republikańscy politycy.
- Wiele rzeczy mówi się podczas kampanii. (...) Spotkałem się z człowiekiem, który jest bardzo racjonalną osobą. Spotkałem się z mężczyzną, który chce, naprawdę chce uczynić Nowy Jork znowu wielkim - powiedział Trump. - Im lepiej mu pójdzie, tym będę szczęśliwszy - stwierdził.
"Wspólny cel" Trumpa i Mamdaniego
Mamdani z kolei musiał odpowiedzieć na kilka dociekliwych pytań ze strony konserwatywnych i przychylnych Trumpowi dziennikarzy, ale prezydent USA kilkakrotnie interweniował w obronie swojego gościa.
Pytany o swoje ataki pod adresem Trumpa - nazywanie go faszystą i zapowiadanie, że będzie jego "najgorszym koszmarem" - Mamdani odparł dyplomatycznie, że woli skupiać się na tym, co ich obu łączy. - Prezydent Trump i ja, mamy jasne stanowiska i poglądy. I to, co naprawdę cenię w prezydencie, to fakt, że odbyliśmy spotkanie, które nie skupiało się na punktach spornych, których jest wiele, a na wspólnym celu, jaki nam przyświeca - służbie nowojorczykom. I szczerze mówiąc, to coś, co może odmienić życie ośmiu i pół miliona osób, które obecnie zmagają się z kryzysem kosztów utrzymania, a co czwarta z nich żyje w ubóstwie - powiedział burmistrz elekt.
- Nazywano mnie już o wiele gorzej niż despotą, więc nie jest to aż tak obraźliwe - skwitował Trump. I dodał, że Mamdani może zmienić o nim zdanie, gdy zaczną współpracować.
Kiedy dziennikarka Fox News, Jacqui Heinrich, dopytywała, czy Mamdani nadal uważa Trumpa za "faszystę", prezydent USA wtrącił się. - W porządku - powiedział, klepiąc przyjacielsko Mamdaniego po ramieniu. - Możesz powiedzieć, że tak, to łatwiejsze niż wyjaśnianie - dodał.
Mamdani powiedział, że wielu wyborców Trumpa głosowało na niego w wyborach na burmistrza, by obniżyć koszty życia w "najdroższym mieście Ameryki".
- Zgadzamy się w znacznie większej licznie kwestii, niż sądziłem. Chcę, żeby wykonał świetną robotę. I pomożemy mu w tym - oświadczył Donald Trump.
Autorka/Autor: Monika Winiarska /lulu
Źródło: Guardian, Fox News, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YURI GRIPAS / POOL