Cała akcja wyglądała makabrycznie, ale dzięki przytomności umysłu ratowników i samego pacjenta, dostał on od życia drugą szansę. Peruwiański taksówkarz dotarł do szpitala z nożem wbitym w głowę niemal po rękojeść. Także w Polsce podobne sytuacje nie należą do rzadkości. Materiał "Faktów" TVN.
Mężczyzna wszedł do szpitala w Inquitos w Peru z nożem w głowie. Był świadomy i sprawny. Ratownicy tylko mu asystowali. - Mamy tu do czynienia oczywiście z niezwykle szczęśliwym przypadkiem. Wszystkie urazy penetrujące jamę czaszki niosą ze sobą ogromne ryzyko, zarówno jeśli chodzi o życie pacjentów, jak i funkcje neurologiczne - tłumaczy dr hab. n. med. Maciej Radek z Kliniki Neurochirurgii, Chirurgii Kręgosłupa i Nerwów Obwodowych z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi.
Horror z siekierą
Choć Peruwiańczyk miał mnóstwo szczęścia, bo nóż nie uszkodził mu żadnych ważnych struktur mózgu, to generalnie taki widok lekarzy nie dziwi. Polskim neurochirurgom zdarzało się już wyjmować z głów pacjentów nie tylko noże, ale też gwoździe, pociski, popielniczki samochodowe po wypadkach czy brzeszczoty. Bywają i grubsze rzeczy. - Ta siekiera jakoś tak była wbita w okolice czołową i to był horror. A jednak człowiek przeżył operację - opisuje dramatyczne zdarzenie neurolog i neurochirurg Jerzy Bajko. W wyniku urazu wdał się jednak stan zapalny, w wyniku którego pacjent zmarł.
Jak wbity w dąb
Dla taksówkarza z Peru też najgroźniejsza może okazać się infekcja. Najbliższe dni okażą się decydujące. Agencje milczą, czy tamtejsi lekarze mieli kłopot z wyjęciem ostrego przedmiotu z głowy.
Pamiętam takie przypadki z wypadków samochodowych, gdzie przywożono chorego z wbitym znakiem drogowym w głowę. Niezwykle ważne jest, że nie wolno wyjmować niczego takiego, co jest w głowie prof. dr. hab. n. med. Zbigniew Czernicki
- Wyjmowałem noże wbite w czaszkę, które penetrowały do mózgu - wspomina prof. dr hab. n. med. Mirosław Ząbek, neurochirurg ze Szpitala Bródnowskiego w Warszawie. - To wyjęcie jest bardzo trudne, bo ostry przyrząd osadzony jest jak w świeżym drzewie. Jakby był wbity w dąb - tłumaczy lekarz.
Nie wyjmować samemu
Najważniejsze jest, by w sytuacji takiego tragicznego wypadku nie próbować natychmiast wyciągać pacjentowi obcego ciała z głowy, bo być może ono ratuje ofierze życie, hamując krwotok z przerwanych naczyń. - Pamiętam takie przypadki z wypadków samochodowych, gdzie przywożono chorego z wbitym znakiem drogowym w głowę. Niezwykle ważne jest, że nie wolno wyjmować niczego takiego, co jest w głowie - radzi prof. dr. hab. n. med. Zbigniew Czernicki, neurochirurg z Polskiej Akademii Nauk.
Autor: dasz\mtom / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN