Japonia obchodzi rocznicę trzęsienia ziemi i gigantycznej fali tsunami. Zamieniony w gruzowisko kraj dość szybko staje na nogi, jednak nie wszędzie już wróciła normalność. Japończycy także ciągle nie są pewni, czy rok po uszkodzeniu elektrowni w Fukushimie można czuć się bezpiecznie.
W Japonii - rok po trzęsieniu ziemi i tsunami - trwa odbudowa. Nie ma dnia, żeby nie było czegoś do zrobienia. A wszystko po to, aby życie na północy tego kraju zaczęło przypominać to sprzed roku.
- W tym miejscu była zawalona ulica. Udało się ją wyremontować, a teraz kładziemy nowe kable, by w całym mieście był prąd i działały telefony - mówi jeden z pracowników firmy telekomunikacyjnej.
Boją się o dzieci
Japończycy chcą pokazać, jak szybko i sprawie udało się im podnieść po kataklizmie. Gruzy budynków i zawalone ulice w dużej mierze zamienili już w funkcjonujące miasta.
Ta jest m.in. w przypadku Iwaki. To było opustoszałe miasto. Mieszkańcy uciekli, pozamykano sklepy, nie było prądu. Dzisiaj życie toczy się już w miarę normalnie. Choć nadal można spotkać miejsca, które przypominają o dramacie - widać popękane ściany i puste biurowce.
- Przez chwilę to było wymarłe miasto. Wydawało się, że nikt tu nie wróci. A dziś coraz więcej mieszkańców pojawia się z powrotem w swoich domach - mówi Watana Wedes, mieszkaniec Iwaki.
Jak mówi dominikanin Czesław Forys, mieszkający w Iwaki, część osób nie wróciła ze względu na dzieci. - Z powodu wyższego promieniowania nie mogą w ciągu dnia bawić się na dworze - tłumaczy duchowny. I dodaje, że z kolei dorośli mają problem z pracą.
Wielu mieszkańców pracowało bowiem na wybrzeżu, gdzie łowi ryby i zajmowali się przetwórstwem, a teraz nie wolno im łowić w pobliżu elektrowni atomowych, które w wyniku trzęsienia ziemi i tsunami, uległy awarii.
Nie mogą wrócić do domów
Jeszcze gorzej jest w Fukushimie. Co prawda miasto się odbudowuje, jest już np. nowa autostrada, ale wielu mieszkańców wciąż odczuwa niepokój po awarii tamtejszej elektrowni atomowej. Do zamkniętej strefy nikt nie może wrócić. Tak będzie przez kilka, a może i kilkanaście najbliższych lat.
Mieszkańcy z okolic elektrowni żyją w specjalnie wybudowanych tymczasowych domach. - Pomagamy ludziom którzy mieszkają na obrzeżu (Fukushimy - red.), oni bowiem nie mają już szans wrócić do swoich miejsc - mówi Jerzy Widomski, dominikanin pomagający poszkodowanym w Fukushimie.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN