W niedzielę wieczorem w irackiej Karbali, świętym mieście szyitów, doszło do gwałtownych protestów. W nocy demonstranci próbowali wedrzeć się do irańskiego konsulatu i zawiesić nad nim iracką flagę. Siły bezpieczeństwa otworzyły do nich ogień, zabijając czterech manifestantów - podaje agencja AFP. Według lokalnych władz co najmniej 12 osób zostało rannych.
Demonstranci palili przed konsulatem opony i śmieci. Siły bezpieczeństwa twierdzą, że protestujący próbowali podpalić budynek. Skandowali: "Karbala jest wolna!". Wznosili też hasła krytykujące Iran i - jak twierdzili - jego wpływ na irackie władze podczas antyrządowych protestów w Bagdadzie.
- Przyszliśmy po to, żeby ściągnąć flagę Iranu i podnieść flagę Iraku - mówił jeden z demonstrantów, cytowany przez agencję Reuters.
"Chcemy całkowicie zlikwidować te polityczne elity"
W poniedziałek tysiące demonstrantów zebrały się w Bagdadzie, przeciwstawiając się apelom premiera Iraku o zakończenie protestów. Jak mówił Adil Abd al-Mahdi, masowe demonstracje kosztują Irak miliardy dolarów i zakłócają codzienne życie. Dodał, że jest gotów ustąpić, jeżeli politycy wskażą jego następcę. Obiecał także wprowadzenie reform, ale zdaniem demonstrantów to nie wystarczy.
- Młodzi przeżyli problemy gospodarcze, eksplozje, ucisk. Chcemy całkowicie zlikwidować te polityczne elity. Chcemy się pozbyć tego gangu. Wtedy może będziemy mogli odpocząć - powiedział jeden z protestujących w Bagdadzie.
Masowe demonstracje w Iraku, które rozpoczęły się w październiku, to wyraz społecznego wzburzenia wywołanego m.in. biedą, bezrobociem oraz nieregularnymi dostawami prądu i wody pitnej. Polityków i władze obwinia się o chroniczną korupcję, powstrzymującą odbudowę kraju po latach konfliktów religijnych i niszczycielskiej wojnie, w której pokonano dżihadystyczną organizację tzw. Państwo Islamskie.
Demonstranci żądają dymisji rządu i rozwiązania parlamentu. W starciach z siłami bezpieczeństwa zginęło już co najmniej 250 osób, a ponad 11 tys. zostało rannych.
Autor: momo/adso / Źródło: PAP