Dyrektor Narodowego Teatru Akademickiego Białorusi im. Janki Kupały Paweł Łatuszka został zwolniony ze stanowiska za poparcie protestów powyborczych i krytykę działań milicji - poinformował w poniedziałek portal Tut.by. W związku z decyzją premiera Ramana Hałouczanki w poniedziałek zwolnili się pracownicy teatru.
Paweł Łatuszka, w przeszłości rzecznik MSZ Białorusi, ambasador w Polsce, Francji i minister kultury, w miniony piątek spotkał się z uczestnikami protestu w centrum Mińska. Powiedział publicznie, że władze białoruskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, odpowiedzialne za brutalne traktowanie demonstrujących, powinny podać się do dymisji. W niedzielę Paweł Łatuszka oświadczył, że "władze otworzyły puszkę Pandory".
"Kultura nigdy nie idzie razem z przemocą"
W związku z tym zdarzeniem premier Raman Hałouczanka pozbawił go funkcji dyrektora znajdującego się w centrum Mińska Narodowego Teatru Akademickiego Białorusi im. Janki Kupały. W odpowiedzi na decyzję rządu z pracy zaczęli odchodzić pracownicy teatru. - Nie wiem, czy zwolnili się wszyscy, ale na pewno wszyscy, którzy przyszli tu dzisiaj, złożyli podania o rozwiązanie umów o pracę - powiedziała Julia Szpileuska, zasłużona artystka Białorusi.
- Nikt z nas nie ma wątpliwości, że podjęliśmy dobrą decyzję, bo kultura nigdy nie idzie razem z przemocą - powiedziała Szpileuska. - Ja osobiście wyszłam, gdy dowiedziałam się, co dzieje się z ludźmi na Akrescyna, na ulicy. Jestem matką, żoną. Nie można czegoś takiego robić ludziom, nie można tego robić nam, Białorusinom - dodała aktorka.
Pod teatrem zebrała się grupa kilkuset osób. - Nie spodziewałem się tylu ludzi. Jestem zwykłym człowiekiem, zwykłym obywatelem, który wyraził swoje zdanie o tej sytuacji, którą mamy w kraju - powiedział Łatuszka, który wyszedł do zebranych i został przywitany gromkimi brawami. - Biją ludzi za to, że po prostu siedzą, chodzą po mieście. Nawet jeśli uczestniczą w manifestacjach, to mają przecież prawo do tego, by wyrazić swoje zdanie - mówił.
Od tygodnia na Białorusi trwają masowe protesty przeciwko prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence, ich uczestnicy kwestionują wyniki wyborów prezydenckich z 9 sierpnia. Według oficjalnych danych ubiegający się o reelekcję Łukaszenka miał zdobyć 80,1 proc. głosów, a jego rywalka Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc. głosów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Liashko/Wikimedia CC BY 3.0