Dziesiątki Rumunów demonstrowały przed ambasadą francuską w Bukareszcie przeciwko wydaleniu Romów z Francji. "Powstrzymać Sarkozy'ego" - widniało na transparentach. Na znak protestu wyrzucano francuskie wina, kosmetyki i artykuły spożywcze.
Podobny protest odbył się w Timisoarze na zachodzie kraju. Obrońcy praw człowieka zarzucają prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu, że dyskryminuje Romów, zabiegając o korzyści polityczne.
Według szacunkowych danych, tylko od końca lipca, gdy w Paryżu ogłoszono zaostrzenie polityki wobec Romów, odesłano ich do Rumunii i Bułgarii około tysiąca. Imigranci dostali od francuskich władz przed wyjazdem jednorazowy zasiłek w wysokości 300 euro na osobę dorosłą i 100 euro na dziecko.
Prezydent Sarkozy tłumaczy ostrzejszy kurs wobec imigrantów romskich tym, że nielegalne obozowiska tej mniejszości we Francji są "źródłem handlu ludźmi, prostytucji i wykorzystywania dzieci".
Niemcy nie komentują działań Francji
Podczas gdy we Francji trwa gorąca dyskusja na temat polityki imigracyjnej, tematu nie chce komentować rząd Niemiec. Sekretarz stanu w federalnym Ministerstwie Spraw Wewnetrznych oświadczyła Cornelia Rogall-Grothe po międzynarodowym spotkaniu roboczym w Paryżu na temat azylu i nielegalnej imigracji.
Rogall-Grothe przypomniała, że wolność przemieszczania się jest w Unii Europejskiej centralnym prawem. Istnieją też reguły weryfikowania tego, czy jest ono łamane. Dodała, że sprawa ta "zostanie z pewnością wyjaśniona" w trakcie podjętych już rozmów Komisji Europejskiej z Francją.
Źródło: PAP, ENEX