Problemy fabryki Progress nie skończyły się wraz z nieudanym wystrzeleniem statku transportowego Progress M-27M. Pracownicy obawiają się o premie i wypłaty, pojawiły się też informacje o zwolnieniach. Jeden z robotników oczekujący na podpisanie dokumentów o zwolnieniu wpadł w szał i udusił pracownicę działu kadr, która miała przekazać mu tę wiadomość.
Pracownicy fabryki Progres w Samarze od kilku dni chodzą podminowani. Już w lutym usłyszeli, że w zakładzie ma dojść do zwolnień w ramach optymalizacji zatrudnienia.
Kłopoty fabryki
Po nieudanym starcie Progress M-27M i utracie łączności ze statkiem, który miał dostarczyć prowiant kosmonautom przebywającym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, fabryka znalazła się w jeszcze większych tarapatach finansowych. Ubezpieczenie statku opiewało bowiem na dwa miliardy rubli (ok. 140 milionów zł), a straty wyniosły co najmniej pięć miliardów (ok. 350 mln zł).
Pracownicy fabryki twierdzą, że w tej sytuacji kierownictwo pozbawi ich premii za kwiecień. Ponadto sytuacja w Progresie jest napięta od kilku miesięcy, ponieważ rozpoczęły się zwolnienia pracowników, zapowiedziane już w lutym.
Dramat w Progresie
Atmosfera w zakładzie doprowadziła do tragedii - informuje samarski dziennikarz Siergiej Pietrow. Zmarła pracownica fabrycznego działu kadr, zaatakowana przez współpracownika.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, jednak dopiero po kilku dniach sprawę potwierdził śledczy z prokuratury w Samarze Roman Bylinin.
Jeden z pracowników przyszedł do działu kadr, by podpisać umowę o rozwiązaniu umowy o pracę za porozumieniem stron.
Atak w gabinecie
- Pracownik przez pewien czas oczekiwał przed drzwiami na zaproszenie do gabinetu, ale nie mogąc się doczekać nagle wdarł się do pomieszczenia - powiedział BBC Russian Roman Bylinin. - Musimy dokładnie ustalić, co się stało, wiadomo jednak, że 57-letnia pracownica działu kadr poprosiła go, by uspokoił się i wyszedł. Nie wiadomo, czy mężczyzna uderzył kobietę w szyję, czy też złapał ją za szyję. Koleżanki kobiety wyprowadziły mężczyznę z pokoju, natomiast zaatakowana zasłabła, a wkrótce zmarła - powiedział przedstawiciel prokuratury.
Kierownictwo fabryki twierdzi, że zwolnienia planowane były już od lutego w ramach optymalizacji zatrudnienia. Pracę może stracić nawet tysiąc osób.
Utracona łączność
Kontrolerzy lotów utracili możliwość sterowania rosyjskim statkiem wkrótce po jego starcie we wtorek z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Sześć godzin później Progress miał przycumować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), na którą wiózł m.in. paliwo, wodę i żywność. Według rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos statek z niewyjaśnionych przyczyn znalazł się na wyższej orbicie niż planowano.
"Jeżeli nie będzie można wyprowadzić statku ze stanu niekontrolowanego obracania się wokół własnej osi, nie uda się zapewne też przycumować go do ISS w trybie ręcznym" - o takiej możliwości źródła w Roskosmosie wspominały we wtorek.
Sześć prób
Zdaniem specjalistów statek, który znalazł się na niewłaściwej orbicie i z którym stracono łączność telemetryczną, może wejść w gęste warstwy atmosfery nawet wcześniej niż 3-4 maja.
W środę pierwsza próba nawiązania łączności z Progressem nie przyniosła rezultatu, planowanych jest sześć kolejnych.
Autor: asz//gak / Źródło: BBC Russian