Wbrew wstępnym optymistycznym doniesieniem rosyjskiego Ministerstwa Obrony, start rakiety z dwoma nowymi satelitami nie przebiegł tak jak powinien. Jeden z nich najprawdopodobniej nie oddzielił się od ostatniego stopnia Sojuza 2.1w i zostanie utracony. Nie wiadomo tylko, czy chodzi o pionierskiego satelitę służącego do śledzenia okrętów podwodnych NATO, czy znacznie mniej ważniejszego satelitę-cel dla radarów.
Start rakiety Sojuz 2.1w miał miejsce w niedzielę z wojskowego kosmodromu Plesieck na północy Rosji. Początkowo doniesienia były optymistyczne. Rakieta zadziałała jak powinna i wyniosła swój ładunek na niską orbitę. Problemy zaczęły się jednak gdy dwa satelity miały się od niej odłączyć i zacząć samodzielny lot wokół Ziemi.
Patrzenie w oceany z orbity
Na szczycie rakiety zamontowano nowego wojskowego satelitę Kanopus-ST. To eksperymentalne urządzenie, które ma sprawdzić, czy nowy pomysł Rosjan na śledzenie zanurzonych okrętów podwodnych z orbity działa. Koncepcję jego działania opracowano jeszcze w latach 80. i początkowo planowano ją wykorzystać do cywilnego badania oceanów.
Po rozpadzie ZSRR projekt nowego satelity obumarł i wrócono do niego dopiero na początku tego wieku. Rosjanie początkowo sugerowali, że Kanopus-ST ma zastosowanie tak cywilne jak i wojskowe. Jednak około 2010 roku cały program utajniono, co wskazuje na to, że priorytetem stało się jednak przeznaczenie militarne i rozwinięcie technologii śledzenia okrętów podwodnych z kosmosu.
Drugim satelitą na szczycie Sojuza był obiekt nazywany KYuA 1, który jest małym urządzeniem służącym do testów i regulacji systemów radarowych rosyjskiej broni przeciwlotniczej oraz sieci radarów wczesnego ostrzegania.
Coś nie zadziałało
Początkowo Rosjanie deklarowali, że start rakiety odbył się bez problemów i ładunek dotarł na założoną orbitę. W poniedziałek rosyjskie media doniosły jednak, powołując się na anonimowych informatorów, że jeden z satelitów nie oddzielił się od Sojuza.
Potwierdzają to informacje amerykańskiego wojska, które poinformowało, że jego radary widzą na orbicie dwa obiekty. Jeden, mniejszy, to najpewniej szczęśliwie uwolniony satelita. Drugi, większy, to prawdopodobnie drugi stopień Sojuza o nazwie Wołga, do którego nadal pozostaje przyczepiony jeden z satelitów.
Nie wiadomo, czy udało się uwolnić Kanopusa-ST czy KYuA 1. Strata tego drugiego byłaby znacznie mniejszym problemem. Prace nad tym pierwszym trwały bowiem od ponad dziesięciu lat i udane testy mogłyby dać Rosjanom do ręki bardzo przydatną technologię, która pomogłaby im zniwelować znaczną przewagę liczebną NATO w zakresie atomowych okrętów podwodnych.
Nie jest jasne, czy zawiodła rakieta, czy jakieś elementy satelitów. Sojuz 2.1w to nowy dodatek do tej długiej rodziny Sojuzów. Jest bardzo odchudzoną i zmodyfikowaną wersją, przeznaczoną do wynoszenia najlżejszych satelitów i ładunków. Na orbitę może dostarczyć niecałe trzy tony. Pierwszy lot dobył się pod koniec 2013 roku. Ten z weekendu był drugim.
Autor: mk//gak / Źródło: RussiaSpaceWeb, SpaceflightNow, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru