Władimir Putin został w piątek objęty nakazem aresztowania Międzynarodowego Trybunału Karnego. O tym, co dla prezydenta Rosji oznacza decyzja haskiego sądu, mówiła w TVN24 BiS doktor Anna Adamska-Gallant, adwokat i była sędzia, która orzekała w sprawach o zbrodnie wojenne w Kosowie. - To jest niezwykle ważna decyzja, nie tylko w wymiarze symbolicznym - oceniła.
Prezes Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze profesor Piotr Hofmański będzie gościem Piotra Kraśki w sobotnich "Faktach po Faktach" o 19.20.
Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał w piątek nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. Sędziowie uznali, że są realne podstawy by sądzić, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. MTK wydał jednocześnie nakaz aresztowania rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka, Marii Lwowej-Biełowej, oskarżanej o te same, co Putin, zbrodnie.
Władimir Putin objęty nakazem aresztowania. Co oznacza decyzja MTK?
O ewentualnych konsekwencjach decyzji MTK mówiła w rozmowie z TVN24 BiS doktor Anna Adamska-Gallant, adwokat i była sędzia, która orzekała w sprawach o zbrodnie wojenne w Kosowie. - Jest to decyzja, która ma absolutnie symboliczne znaczenie, natomiast ona ma też realne znaczenie, bo w tym momencie Władimir Putin już nie będzie mógł swobodnie pojechać chociażby do Kazachstanu (…), ponieważ musi się liczyć z tym, że na przykład władze tego kraju - czy każdego innego kraju, do którego on przyjedzie, a które współpracują z Międzynarodowym Trybunałem Karnym - podejmą decyzję o jego zatrzymaniu i wydaniu do Hagi - tłumaczyła.
Adamska-Gallant zauważyła, że Rosja, podobnie jak Ukraina, nie jest stroną Statutu Rzymskiego, "natomiast z uwagi na to, że Ukraina złożyła oświadczenie o poddaniu się jurysdykcji Międzynarodowego Trybunały Karnego, postępowania w sprawie zbrodni popełnionych w Ukrainie mogą się toczyć".
- Myślę, że społeczność międzynarodowa jest coraz bardziej przekonana co do tego, że pociągnięcie sprawców tego, co się dzieję w Ukrainie, do odpowiedzialności, jest absolutnie konieczne, ponieważ bezkarność powoduje, że powracają tego typu zachowania - oceniła.
Deportacje ukraińskich dzieci do Rosji
Już od dłuższego czasu władze ukraińskie i eksperci zachodni wskazywali, że masowa deportacja dzieci z Ukrainy może stanowić złamanie Konwencji ONZ o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa. Organizacja UNICEF przypominała latem 2022 r., że każde przemieszczenie dzieci musi odbywać się wyłącznie w ich interesie, a także za dobrowolną zgodą ich rodziców, a dzieci przymusowo wywiezione z Ukrainy nie mogą być uważane za sieroty.
"Rosjanie wkraczali na Ukrainę z doskonale przygotowanym planem, oni wiedzą, czego chcą. Dążą do zgładzenia narodu ukraińskiego, dlatego zabijają dzieci, stosują wobec nich przemoc seksualną, porywają, oddają do adopcji i zmieniają im obywatelstwo. Jest to zaplanowana polityka ludobójstwa narodu ukraińskiego" - powiedziała w wywiadzie dla PAP ukraińska rzeczniczka praw dziecka Daria Herasymczuk.
Informacje o wywożeniu dzieci pojawiały się w pierwszych miesiącach inwazji rosyjskiej. Władze ukraińskie informowały w czerwcu, że z okupowanego Mariupola wywieziono od 500 do 700 dzieci - nie podopiecznych domów dziecka, lecz dzieci, które 24 lutego miały jeszcze rodziców.
Choć udokumentowane zostało wywiezienie ponad 16 tys. dzieci, w istocie należy mówić o setkach tysięcy porwanych nieletnich. "Strona rosyjska podaje liczbę 738 tys. rzekomo ewakuowanych dzieci, ale wszyscy doskonale rozumieją, że nie jest to żadna ewakuacja, a właśnie przymusowe wywiezienie, deportacja” - mówiła Herasymczuk.
Źródło: PAP, TVN24 BiS