"Dzięki ich poświęceniu demokracja mogła stawić opór i przetrwać"


Nowy prezydent Korei Południowej Mun Dze In wziął udział w rocznicowej ceremonii upamiętniającej masakrę z 18 maja 1980 roku. Przywódca zadeklarował chęć przywrócenia pamięci o wydarzeniu, którego nie chcieli honorować konserwatywni prezydenci.

18 maja 1980 roku w południowokoreańskim mieście Gwangju na południowym zachodzie kraju doszło do krwawego stłumienia protestów podczas tak zwanego Demokratycznego Powstania.

Rozkaz wydał ówczesny prezydent Czon Du Hwan, który przez lata był protegowanym Park Czun Hi, ojca odsuniętej od władzy byłej prezydent Park Geun Hie. Obaj przywódcy byli uważani za dyktatorów, a protest, w którym uczestniczyli głównie studenci miejscowego uniwersytetu, skierowany był przeciwko represyjnym rządom i lekceważeniu demokratycznego mechanizmu przekazywania władzy.

W efekcie od 18 do 27 maja 1980 roku w Gwangju zginęło około 200 osób, a 800 zostało rannych. Informacje ujawnione w styczniu przez Krajową Służbę Dochodzeniową sugerują, iż wojsko prowadziło ogień do protestujących także ze śmigłowców.

"Marsz za ukochanych"

Pierwszy raz od dziewięciu lat wszyscy zgromadzeni w czwartek na uroczystościach na państwowym cmentarzu odśpiewali wspólnie utwór "Marsz za ukochanych" uchodzący za hymn ku czci protestujących.

Mun Dze In podczas inauguracji prezydenckiej 10 maja podkreślił, że ta pieśń powinna być wykonywana przez wszystkich uczestników takich ceremonii. Dwoje poprzednich, konserwatywnych prezydentów - Li Myung Bak i Park Geun Hie - powstrzymywało się od udzielania wsparcia uroczystościom. Park milczała podczas wykonywania pieśni przez zgromadzonych w 2013 roku, a przez kolejne lata nie pojawiała się z okazji rocznicy w Gwangju.

Pierwszy raz od lat nie wprowadzono ograniczeń dla chętnych do wzięcia udziału w oficjalnych obchodach. W czwartkowej uroczystości wzięło udział 10 tysięcy osób.

Pamięć o powstaniu

- Dzięki poświęceniu ludzi z Gwangju demokracja w Korei mogła stawić opór i przetrwać - powiedział w czwartek Mun, który w przeszłości zasłynął jako obrońca osób pociągniętych do odpowiedzialności za prodemokratyczne protesty.

- Deklaruję, że nowa administracja działa w duchu Gwangju - dodał nowy prezydent i zapowiedział rozliczenie osób odpowiedzialnych za wydanie rozkazów strzelania ze śmigłowców. Jeżeli podczas kadencji Muna dojdzie do nowelizacji konstytucji, pamięć o powstaniu ma zostać wpisana do nowej ustawy zasadniczej.

Były prezydent Czon Du Hwan w pamiętnikach wydanych w kwietniu zaprzeczył zaangażowaniu w masakrę i określił siebie jako ofiarę.

Autor: tas\mtom / Źródło: PAP