Wolałbym, żebyśmy doszli do porozumienia i mieli umowę przed połową października. Ale gdyby rząd brytyjski miał poprosić o przedłużenie, to oczywiście byśmy je rozważyli. Z pewnością byłoby ono lepsze od brexitu bez porozumienia - powiedział w piątek premier Irlandii Leo Varadkar. Odniósł się do doniesień o najnowszych, przedstawionych przez Borisa Johnsona, planach brytyjskiego rządu w tej sprawie.
W piątek media, m.in. BBC i agencja prasowa PA, podały, powołując się na dokumenty złożone w szkockim sądzie, że brytyjski premier Boris Johnson zamierza wysłać do Unii Europejskiej list z prośbą o przesunięcie terminu brexitu, jeśli do 19 października nie zostanie zawarte porozumienie. Byłoby to zgodne z ustawą przeforsowaną w Izbie Gmin przez opozycję i grupę buntowników z Partii Konserwatywnej, obawiających się, że Johnson - zgodnie z własnymi deklaracjami - zamierza doprowadzić do bezumownego brexitu, który ich zdaniem miałby katastrofalne skutki dla kraju.
Tzw. ustawa Benna nakłada na premiera obowiązek zwrócenia się do Brukseli z prośbą o przesunięcie terminu brexitu, jeśli do 19 października nie zostanie zatwierdzone przez Izbę Gmin porozumienie o warunkach wyjścia.
"Przedłużenie byłoby lepsze od braku porozumienia"
Najnowsze plany brytyjskiego rządu skomentował w piątek premier Irlandii Leo Varadkar.
- Wolałbym, żebyśmy doszli do porozumienia i mieli umowę przed połową października. Ale gdyby rząd brytyjski miał poprosić o przedłużenie, to oczywiście byśmy je rozważyli - powiedział na konferencji prasowej w Kopenhadze, gdzie wcześniej spotkał się z duńską premier Mette Frederiksen. Varadkar zastrzegł, że w jego opinii takie przedłużenie rozważyłaby większość krajów Unii Europejskiej, ale "tylko wtedy, gdyby był ku temu dobry powód i ten powód musiałby zostać przedstawiony". - Z pewnością jednak przedłużenie byłoby lepsze od braku porozumienia - zaznaczył.
Dokumenty sądowe: jeśli nie będzie porozumienia, Johnson poprosi o opóźnienie brexitu
Johnson dotąd prezentował twarde stanowisko w tej sprawie, deklarując, że brexit nie będzie już opóźniany i jeśli UE nie zgodzi się na jego propozycje porozumienia, Wielka Brytania wyjdzie ze Wspólnoty bez umowy w obecnie obowiązującym terminie, czyli 31 października. W związku z tym biznesmen Dale Vince, prawniczka Jo Maugham i posłanka Szkockiej Partii Narodowej Joanna Cherry wnieśli sprawę do sądu w Szkocji, aby ustalić, w jakim stopniu Johnson jest związany ustawą Benna i czy byłoby możliwe nałożenie na niego grzywny lub aresztowanie go, gdyby się jej nie podporządkował. Jak podała na Twitterze Maugham, z przesłanych do sądu dokumentów rządowych wynika, że Johnson zaakceptował obowiązek wysłania listu z prośbą o przesunięcie terminu brexitu oraz to, że jeśli UE się na to zgodzi, Wielka Brytania będzie musiała to zaakceptować. Orzeczenie sądu zostanie wydane w poniedziałek. Dodatkowo w przyszłym tygodniu w ramach drugiej części tej sprawy sąd ma zbadać, czy może on podpisać list z prośbą o przesunięcie terminu brexitu w zastępstwie Johnsona, gdyby ten odmówił. W dniach 17-18 października odbędzie się szczyt unijny, na którym brexit będzie jednym z najważniejszych omawianych tematów.
Autor: momo//rzw / Źródło: PAP