Propozycja powiązania wypłaty unijnych funduszy z praworządnością. Premier Morawiecki komentuje

Źródło:
PAP, Reuters
Morawiecki: nie ma zgody na to, by móc nam grozić palcem tylko dlatego, że komuś się nie podoba nasz rząd
Morawiecki: nie ma zgody na to, by móc nam grozić palcem tylko dlatego, że komuś się nie podoba nasz rządTVN24
wideo 2/3
Morawiecki: nie ma zgody na to, by móc nam grozić palcem tylko dlatego, że komuś się nie podoba nasz rządTVN24

Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że "nie ma polskiej zgody na to, by w sposób zupełnie dowolny móc stosować różne klauzule i grozić nam palcem tylko dlatego, że komuś się mniej podoba nasz rząd". Szef rządu odniósł się w ten sposób do nowej propozycji mechanizmu warunkowości w budżecie Unii Europejskiej, przedstawionej przez niemiecką prezydencję.

Chodzi o propozycję przedstawioną w poniedziałek ambasadorom państw członkowskich UE dotyczącą mechanizmu warunkowości w budżecie UE, w tym liczącego 750 miliardów euro funduszu odbudowy. Odnosi się ona do łamania praworządności. Propozycja bazuje na projekcie Komisji Europejskiej z 2018 roku i ma być podstawą do negocjacji między 27 państwami UE nad ostatecznym kształtem rozporządzenia w tej sprawie.

Z dokumentu, który widziała Polska Agencja Prasowa, wynika, że łamanie zasad praworządności może skutkować zawieszeniem płatności unijnych dla kraju członkowskiego. Propozycja zakłada, że to Komisja Europejska będzie oceniała naruszenia praworządności przez kraje członkowskie. Decyzje w sprawie ewentualnego zawieszenia funduszy będzie z kolei podejmowała Rada UE.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Zgodnie z niemieckim dokumentem, kary za naruszenie praworządności - zawieszenie finansowania unijnego - byłyby podejmowane większością głosów państw członkowskich UE.

Komisja EuropejskaSébastien Bertrand/Wikimedia CC BY 2.0

Premier: nie ma zgody na to, by móc nam grozić palcem tylko dlatego, że komuś się nie podoba nasz rząd

O tę kwestię był pytany na poniedziałkowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. - Przedstawiliśmy nasze spojrzenie na tę sprawę i zawsze pokazywaliśmy, że jeśli chodzi o wykorzystanie środków europejskich, staramy się, by ono było jak najbardziej uczciwe. Dlatego nie obawiamy się tego, żeby jakiekolwiek instytucje, agendy europejskie weryfikowały wydawanie tych środków, bo to są środki podatników, w tym polskich, ale także wszystkich innych europejskich. Dlatego chcemy, by te środki były wydawane uczciwie - powiedział szef rządu.

- Natomiast czym innym jest rodzaj i próba szantażu politycznego poprzez zupełnie amorficzną i ciągnącą się w nieskończoność procedurę (...) art. 7 (Traktatu o UE - red.) od paru lat i tu nie ma zgody polskiej na to, by w sposób zupełnie dowolny móc stosować różne klauzule i grozić nam palcem tylko dlatego, że komuś się mniej podoba nasz rząd - oświadczył.

- Stoję na stanowisku takim, jakie wydyskutowaliśmy na Radzie Europejskiej w lipcu i będziemy na pewno na ten temat jeszcze wiele miesięcy dyskutować - dodał.

Co zakłada projekt?

Nowy projekt zaproponowany przez niemiecką prezydencję to duża zmiana w stosunku do pierwotnej propozycji Komisji Europejskiej, która zakładała, że odpowiednia większość państw musiałaby zablokować a nie zatwierdzać zawieszenie funduszy (tzw. odwrócona większość kwalifikowana). Taki system utrudniłby jakiemukolwiek państwu, w przypadku którego KE uzna łamanie zasad praworządności, odrzucenie kary. Prezydencja niemiecka, przedstawiając nową wersję, chce w ten sposób uzyskać poparcie dla propozycji krajów sceptycznych wobec mechanizmu.

Niemiecka prezydencja dodała też do projektu zapis, który zakłada, że procedura nakładania sankcji na kraj powinna być "obiektywna, niedyskryminacyjna i równo traktować kraje członkowskie" oraz, że powinna opierać się na podejściu "bezstronnym i opartym na dowodach".

Jeśli jednak kraj członkowski uznaje, że te zasady zostały złamane, może zwrócić się do szefa Rady Europejskiej o to, żeby sprawa trafiła na szczyt unijny. W takiej sytuacji nie może zostać podjęta żadna decyzja do czasu, aż przywódcy "przedyskutują" sprawę na szczycie unijnym. Decyzje na szczycie podejmowane są jednomyślnie, jednak z projektu prezydencji niemieckiej nie wynika, że tak będzie w tym przypadku. Zapis w tym punkcie mówi tylko, że ta procedura - przeniesienia sprawy na szczyt - nie może trwać dłużej niż 3 miesiące od momentu przedstawienia wniosku przez Komisję Europejską.

Prezydencja niemiecka liczy tymczasem, że projekt uzyska poparcie większości kwalifikowanej w Radzie UE. - Propozycja bardzo precyzyjnie realizuje konkluzje Rady Europejskiej z lipca. Opiera się na projekcie Komisji z 2018 roku, który został dostosowany w świetle kompromisu osiągniętego między europejskimi szefami państw i rządów. Projekt nadaje formę prawną temu ciężko wypracowanemu i delikatnemu europejskiemu kompromisowi. Po raz pierwszy w historii UE powstanie mechanizm, który łączy obsługę środków z budżetu europejskiego z rządami prawa. To ważny krok naprzód - powiedziało PAP źródło w niemieckiej prezydencji, które było zaangażowane w prace nad propozycją.

Propozycja niemiecka nie jest satysfakcjonująca dla polskich władz. - Nie realizuje postanowień Rady Europejskiej - powiedziało polskie źródło rządowe.

"Nie ma warunków do tego, żeby zakończyć procedurę z artykułu 7"

W ubiegły wtorek po spotkaniu unijnych ministrów do spraw europejskich o sytuacji w Polsce oraz na Węgrzech w kontekście praworządności mówił na konferencji prasowej w Brukseli Michael Roth, minister do spraw europejskich sprawujących w tym półroczu prezydencję Niemiec. - Na podstawie obszernego sprawozdania Komisji Europejskiej w sprawie sytuacji na Węgrzech i w Polsce odnotowaliśmy, że dalej nie ma warunków do tego, żeby zakończyć procedurę z artykułu 7, dlatego musi być ona kontynuowana - powiedział.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Marosz Szefczovicz mówił na konferencji prasowej, że "jest wciąż wiele problemów, które powodują niepokój". - Komisja Europejska jest dostępna, żeby rozmawiać na ten temat z władzami Polski, tak by rozwiązać problemy - dodał.

W otwartej części Rady do spraw Ogólnych, której posiedzenie poświęcono unijnemu budżetowi i funduszowi odbudowy wiele krajów z Holandią na czele żądało silnego mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z praworządnością. - Na podstawie wniosków z Rady Europejskiej musimy mieć coś, co przynosi efekty i działa w praktyce. Mechanizm, w ramach którego na końcu, po propozycji Komisji Europejskiej, Rada będzie mogła zdecydować o obcięciu funduszy tym krajom, które łamią zasady praworządności - mówił Roth.

Autorka/Autor:pp, ft\mtom

Źródło: PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Sébastien Bertrand/Wikimedia CC BY 2.0