Pożegnali zmarłego opozycjonistę


W Mińsku pochowano założyciela opozycyjnego portalu Karta'97 Aleha Biabenina, którego 3 września znaleziono powieszonego w swojej własnej daczy. Dziennikarza żegnało kilkaset osób, między innymi działacze białoruskiej opozycji. "Wielką stratą" nazwała śmierć Biabenina Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

Na pogrzebie byli obecni m.in. szef inicjatywy Europejska Białoruś Andrej Sannikau, szef kampanii "Mów Prawdę" Uładzimir Niaklajeu, były przewodniczący białoruskiej Rady Najwyższej Stanisław Szuszkiewicz oraz lider Ruchu "O wolność" Alaksandr Milinkiewicz, a także przedstawiciele mediów.

Ubolewanie z powodu śmierci Biabenina wyraziła też OBWE. "Śmierć Biabenina jest wielką stratą dla białoruskiego dziennikarstwa" - podkreśliła w komunikacie przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mijatović.

- Jego strona internetowa pozostaje jednym z niewielu nierządowych źródeł informacji, a jej personel był nieustannie obiektem presji ze strony oficjalnej administracji - przypomniała Mijatović i wezwała władze Białorusi do przeprowadzenia niezależnego śledztwa w sprawie tej tragicznej śmierci.

Samobójstwo czy zabójstwo?

3 września 36-letniego Biabenina znaleziono powieszonego we własnej daczy. Białoruska milicja twierdzi, że najpewniej popełnił on samobójstwo. Jego przyjaciele i współpracownicy nie wierzą jednak w tę wersję. Zdaniem współzałożyciela portalu Mikoły Chalezina, Biabenin cały czas czuł się inwigilowany przez milicję i służby specjalne.

- Aleh wiedział, że w dowolnym momencie mogą go aresztować, i działo się tak wielokrotnie - powiedział telewizji Biełsat Chalezin. Chalezin dodał również, że w 2007 r. nieznani sprawcy porwali Biabenina i wywieźli do lasu, gdzie domagali się, by zaprzestał działalności dziennikarskiej.

Wersję o samobójstwie wyklucza również opozycjonista i przyjaciel Biabenina Alaksandr Atroszczenkau. - Za bardzo kochał swojego syna i swoją rodzinę, by móc to zrobić - powiedział Chalezin. Dodał, że dzień przed śmiercią Biabenin był "w zupełnie normalnym nastroju" i nic nie wskazywało, że może popełnić samobójstwo.

Źródło: PAP